poniedziałek, 30 października 2017

Rozdział 28

Umyłam twarz, uczesałam się w wysokiego koka, umalowałam lekko i ubrałam się w jeansowe rurki, czarny t-shirt i szary sweter, na nogi ubrałam adidasy i byłam gotowa.
Wyszłam z łazienki i popędziłam do Briany, która trzymała moje dzieci.
-Idź się przyszykuj, a ja w tym czasie przyszykuje maluchy-powiedziałam odbierając od niej dzieci.
-Okej
Poszłam do pokoju maluszków i nakarmiłam ich, zmieniłam im pampersy i ubrałam w inne śpioszki, oraz kaftaniki. Przyszykowałam też torbę do wózka i byłam gotowa.
**********************************
Już po wizycie. Okazało się, że Briana będzie miała chłopca. 
Zdecydowałyśmy, że pójdziemy do centrum handlowego. W domu i tak nie mamy co robić to przynajmniej sobie połazimy po sklepach. Briana prowadziła mój wózek, bo jak to stwierdziła "musi się przyzwyczaić". 
Nagle na kogoś wpadłam i jak to ja. Wywinęłam orła na środku centrum handlowego.
-Przepraszam. Nic ci nie jest?-odezwał się dziwnie znajomy głos.
Podniosłam głowę i spojrzałam na właściciela wyciągniętej w moją stronę ręki. 
-Matt?-spytałam korzystając z jego pomocy.
-Tak? A ty jesteś?-spytał przyglądając mi się ze zmarszczonymi brwiami.
-Ness? Nie poznajesz mnie?-spytałam.
-Ness?To naprawdę ty? Przepraszam, że cię nie poznałem, ale zmieniłaś się w ciągu tych prawie 3 lat. Wydoroślałaś i muszę przyznać, że nabrałaś więcej kobiecych kształtów-powiedział a ja się zarumieniłam-Skoro się spotkaliśmy to może dasz się wyciągnąć na kawę?
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jestem tu z przyjaciółką-powiedziałam.
-O mnie się nie martw. I tak już muszę lecieć. Miłego spotkania życzę-powiedziała z szerokim uśmiechem oddając mi do rąk wózek.
-Dlaczego ona zostawiła?Co?To są twoje dzieci?-spytał zdziwiony.
-Mamy trochę do opowiadania...-westchnęłam.
-Chodźmy na tą kawę i mi wszystko opowiesz-powiedział.
********************************************************
Opowiedziałam Mattowi wszystko co u mnie się działo. Od wyjazdu do Argentyny po dzisiejszy dzień.
-Zajebie mu jak go spotkam-powiedział-Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że mnie przy tobie nie było. Jestem skończonym idiotą.
-Spokojnie. Nie musisz nikogo bić, ani nie musisz mnie za nic przepraszać. Stało się-powiedziałam.
-Jak sobie radzisz sama z dwójką malutkich dzieci?-spytał.
-Nie radzę-powiedziałam-Gdyby nie Briana to już bym wykitowała, Vicki też miała mnie wspierać, a ma mnie głęboko w dupie. Najważniejsze jest szlajanie się z tymi gwiazdeczkami.
-Przepraszam bardzo, ale zamykamy lokal-powiedział kelner.
***********************
Wyszliśmy z restauracji. Nawet nie wiedziałam, że minęło tyle godzin. Była już 22.
-Muszę wracać. Nie powinnam siedzieć tak długo na mieście-powiedziałam.
-Chodź. Odwiozę cię. Przecież nie będziesz sama po nocy chodziła-powiedział.
***************************
Gdy podjechaliśmy pod mój dom to Matt pomógł mi wnieść wózek do korytarza w czasie gdy ja trzymałam nosidełka z maluszkami. Nagle z salonu wyszedł Niall.
-Gdzieś ty była tyle czasu?! Wiesz jak my się martwiliśmy?!-zaczął krzyczeć, przez co dzieci się obudziły.
-Zamknij się. Wystraszyłeś mi dzieci-syknęłam.
-Dzięki za podwózkę. Odezwę się jutro-przytuliłam Matta na pożegnanie i zamknęłam za nim drzwi.
Weszłam do salonu z zamiarem pójścia przygotowania dzieci do spania, ale Niall mi to skutecznie uniemożliwił.
-Po pierwsze: Gdzie byłaś? Po drugie: Kto to był?-spytał.
-Nieważne-powiedziałam.
-Pewnie jej nowy gach. Tylko patrzeć jak znowu z brzuchem przyleci-powiedział wrednie Louis.
-Przypomnij sobie kto mi ten brzuch zrobił-powiedziałam i szybko poszłam do pokoiku moich dzieci.
Wyciągnęłam ich z nosidełek i próbowałam ich uspokoić choć sama płakałam. Przystawiłam ich do piersi i już po chwili się uspokoili. Po chwili byli już spokojni. Położyłam ich do łóżeczek i naszykowałam im kąpiel. Wykąpałam ich, ubrałam i uspałam. 
Sama poszłam wziąć szybki prysznic i wykończona położyłam się spać. Niestety nie mogłam usnąć. To wszystko mnie wykańczało.

Rozdział 27

Oczywiście mój sen nie trwał długo, bo dzieci dały o sobie znać. Byłam cholernie zmęczona. Nie wiem ile tak wytrzymam.
#2 miesiące później#
Moje dzieci mają już prawie 3 miesiące. Między mną, a Louisem nic się nie zmieniło. Nie rozmawialiśmy wcale od czasu kłótni. Jego prawie wcale nie ma w domu, a jak jest to nie w stanie. Dzieci omija szerokim łukiem. Jakby nie były jego. To cholernie boli. Jeżeli chodzi o moją małą przygodę z żyletką to skończyła się tak szybko jak się zaczęła. Nie mogłabym się ranić wiedząc, że wystarczyłaby chwila nieuwagi i moje aniołki zostałyby bez mamy.
Jak codzień zostałam obudzona przez płaczące dzieci. Wstałam szybko z łóżka i poszłam do maluchów. Wzięłam na ręce Rose i położyłam ją na przewijaku. To samo zrobiłam z Nathanem. Przebrałam im pieluszki i w tym momencie do pokoju weszła Briana. 
-Dobrze, że jesteś. Mogłabyś mi pomóc?-spytałam blondynki.
-Jasne. Co mam zrobić?-spytała.
-Podasz mi Rose?-dziewczyna wzięła drugie moje maleństwo i podała mi je.
Przyłożyłam córeczkę do drugiej piersi. Ten patent jest o wiele lepszy niż karmienie ich pojedynczo. Niestety ktoś musi podać mi moje drugie maleństwo, więc nie zawsze jest praktyczny. 
Briana usiadła obok mnie i po dłuższej chwili się odezwała.
-Ness nie wyglądasz dobrze. Wiem, że jest ci ciężko, ale pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść. Louis jest debilem. Myślę, że on się po prostu przestraszył odpowiedzialności. Nie jest gotowy na zostanie rodzicem. 
-A ja jestem? Mam do cholery 16 lat i muszę ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Do chuja palcem sobie nie zrobiłam dzieci. Skoro był gotowy na seks to powinien być też gotowy na późniejsze konsekwencje, a on zachowuje się jakby nic się nie stało. W ogóle nie przejmuje się dziećmi, ani mną. Wiesz czego żałuję? Nie tego, że mam z nim dzieci, bo za nic w świecie nie mogłabym ich teraz stracić, ale żałuję tego, że mu zaufałam. Po raz kolejny zrobił ze mnie idiotkę-po moich policzkach płynęły łzy.
-Wiesz co ci powiem? Nie potrzebujesz go. Jesteś świetną mamą. Ja na twoim miejscu już dawno bym się poddała, podziwiam cię za to. Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam. Twoje dzieci mają naprawdę szczęście, że jesteś ich mamą. 
-Dziękuję ci. Naprawdę. Za wszystko. Jesteś cudowną osobą-powiedziałam.
**************************************
-Za 2 godziny mam badanie u lekarza. Mogłabyś iść ze mną?-spytała Briana kiedy siedziałyśmy razem jedząc obiad.
-Jasne. O, której wracają chłopaki?-spytałam.
-Nie wiem. Pewnie późno-odparła wzruszając ramionami-Ale już jutro wraca Lottie więc nie będziemy musiały być same w tym wielkim domu.
-Całe szczęście
Po tym jak zjadłyśmy obiad obudziły się moje dzieci. Przebrałam je i razem z Brianą wzięłyśmy je do salonu. Zaczęłam karmić je tak jak wcześniej. Przy okazji oglądałyśmy telewizję. Nagle na ekranie wyświetliło się zdjęcie z jakiegoś brukowca.
~Louis Tomlinson został ostatnio przyłapany w towarzystwie pięknej Danielle Campbell! Jak donoszą świadkowie tego zdarzenia para nie szczędziła sobie czułości
~Louis Tomlinson został ostatnio przyłapany w towarzystwie pięknej Danielle Campbell! Jak donoszą świadkowie tego zdarzenia para nie szczędziła sobie czułości. Czyżby coś zaiskrzyło? Przypomnijmy, że do niedawna piosenkarz spotykał się z Brianą Jungwirth, z którą dużo imprezował. Briana jest matką jego nienarodzonego dziecka, które na świat ma przyjść już za 5 miesięcy.
 Briana jest matką jego nienarodzonego dziecka, które na świat ma przyjść już za 5 miesięcy
Jak widać Louis nie przejmuje się swoją byłą kochanką i dalej szuka tej jedynej! Czyżby okazała się nią być dwudziestoletnia aktorka? My trzymamy kciuki!
Jak widać Louis nie przejmuje się swoją byłą kochanką i dalej szuka tej jedynej! Czyżby okazała się nią być dwudziestoletnia aktorka? My trzymamy kciuki!
-Ness. Przykro mi-odezwała się Briana.
-A mi nie. Zerwaliśmy. Może robić co chce-powiedziałam, ale rozrywało mnie od środka-Popilnujesz dzieci? Ja pójdę się szybko przebrać.
-Jasne. Idź-ponagliła mnie.
Oddałam jej moje maleństwa i poszłam szybko do pokoju. Zamknęłam drzwi i momentalnie wszystko we mnie wybuchło. Zaczęłam płakać jak małe dziecko.
 Zaczęłam płakać jak małe dziecko
Ja go do cholery kocham! 

środa, 23 listopada 2016

Rozdział 26 "Nowa płyta"

                                                                           #tydzień później#
Briana już się do nas przeprowadziła. Oczywiście nie obyło się bez plotek przez paparazzi, którzy śledzą każdy nasz krok. Cały świat obiegła informacja o tym, że mam dzieci. Nikt z zewnątrz nie wie, że ich ojcem jest Louis. Na razie tak będzie najlepiej. 
Mieszkanie z Brianą nie jest takie złe. Myślałam, że będzie się kleiła do Lou, a ona tratuje go jak kolege. Swoją drogą jest całkiem sympatyczna. 
Zdążyłam się spotkać z Eleanor. Louis o tym nie wie i lepiej żeby tak zostało. Jedyny kto o tym wie to Lottie. Nawet Vici tego nie mówiłam. 
No i news. Vici spotyka się z Niallem! Jestem z tego taka szczęśliwa. Wiadome było, że od razu wpadli sobie w oko. Mam nadzieję, że ten związek przetrwa jak najdłużej.
Ja całymi dniami zajmowałam się Rose i Nathanem. Jak jedno się uspokoiło to drugie zaczęło płakać. Gdyby nie Briana, Vici i Lottie to bym zwariowała. Louis razem z chłopakami całymi dniami siedzą w studiu i nagrywają nową płytę. Jestem przez to trochę zła. No, bo wstają o 5 rano, o 6 jadą do studia i o 1 w nocy wracają. Czuję się jakbym nie miała Louisa. W końcu 4 godziny to mało.  W czasie gdy dziewczyny zajmowały się Nathanem i Rose ja poszłam sie przebrać. Zdecydowałam się założyć czarne rurki, brązowy sweter i czarne botki. Dobrałam do tego jeszcze czarną torebkę, pomalowałam się i uczesałam.
Ubrałam moje maleństwa i włożyłam ich do wózka.
Galeria nie była daleko więc zdecydowałyśmy się przejść.
************
Zakupy mnie wykończyły. Szczególnie część, gdy Rose i Nathan się obudzili, oraz kiedy musiałyśmy opieprzyć paparazzi.
Dzisiaj chłopaki wrócili o 7 wieczorem. Wreszcie mogłam się przytulić do mojego misiaczka. 
Kiedy wykąpaliśmy razem z Louisem nasze dzieci i położyliśmy je spać mogliśmy spokojnie siąść z resztą w salonie przed telewizorem. Kanał muzyczny. 
Kuzynka Nialla Horana z One direction widziana była dzisiaj w centrum handlowym wraz z Perrie Edwards, Lottie Tomlinson, Brianą Jungwirth, nieznaną nam czerwonowłosą pięknością i dziećmi. Gdy zostali przyłapani przez fotoreporterów rozpętała się burza. Każda z dziewczyn zaczęła krzyczeć i wyzywać wszystkich, którzy robili im zdjęcia. Takiego skandalu dawno nie było! To nie wszystko! Briana Jungwirth kochanka Louisa Tomlinsona jest w ciąży! Czyżby dlatego wprowadziła się do jego domu? Będziemy informować was na bieżąco!
-Co to kurwa miało być?-spytał wściekły Louis.
-Poszłyśmy do centrum handlowego, a tam napadli na nas paparazzi.Nasze dzieci zaczęły płakać. Miałam tam stać i się modlić?-spytałam.
-Po chuja wychodziłaś z tego jebanego domu?! 
-A co?! Mam siedzieć całymi dniami w domu? 
-Masz dzieci do chuja pana! 
-Nie Louis! Mamy dzieci! Ale ty najwidoczniej masz nas w dupie! Masz w dupie to, że śpię po 2 godziny, bo dzieci potrzebują kogoś 24 h na dobę! Gdyby nie dziewczyny już  dawno bym wykitowała! Rozumiem, że nagrywacie nową płytę, ale rodzina do cholery też jest ważna! Spróbuj poświęcić nam trochę czasu! -po moich policzkach płynęły łzy.
-Jak ci coś nie pasuje to zawsze możemy zerwać!
-A więc tak? Do tego dążysz? 
-Ness...Ja..
-Więc proszę bardzo! Z nami koniec! Od dzisiaj jedyne co nas łączy to dzieci-powiedziałam i z płaczem wybiegłam z salonu. 
Pobiegłam do naszego pokoju i zaczęłam pakować moje rzeczy. Po 2 godzinach byłam z powrotem w moim starym pokoju. 
Nie wierzę, że znowu dałam się nabrać. Poszłam nakarmić dzieci i kiedy usnęły przyszłam z powrotem do siebie. Zamknęłam się w łazience i wyciągnęłam moją starą znajomą. Chwile się wahałam, ale gdy zrobiłam pierwsze cięcie na nadgarstku wszystkie zmartwienia minęły. Po moich policzkach płynęły łzy, ale ja robiłam kolejne ślady na rękach.
Kiedy zaczęło mi się robić słabo włożyłam ręce pod zimną wodę. Kiedy krew nie płynęła tak jak wcześniej zabandarzowałam ręce i wyszłam z łazienki. Nie miałam na nic siły. 
Zasnęłam.

sobota, 10 września 2016

Rozdział 25 "Briana"

*Oczami Ness*
Usypianie dzieci trochę mi zajęło więc zdecydowałam, że nie będę siedzieć z wszystkimi w salonie tylko wezmę prysznic i pójdę spać. Akurat w momencie kiedy wyciągałam piżamę przyszedł Louis.
-Skarbie, co robisz?-spytał.
-Idę się kąpać i spać-powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.
-A może będziemy EKO i zaoszczędzimy wodę kąpiąc się razem?-spytał z cwanym uśmiechem.
-Nie masz na co liczyć Tomlinson-zaśmiałam się.
-Oj, no dobra, ale gdybyś zmieniła zdanie będę na dole-powiedział po czym mnie pocałował i wyszedł z pokoju.
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda powodowała, że moje mięśnie się rozluźniały. Byłam cholernie zmęczona. Umyłam jeszcze głowę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam ciało i włosy. Spojrzałam na swój brzuch. Był okropny, wszędzie rozstępy, obwisła skóra i tłuszcz. Ubrałam na siebie piżamę i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po chwili już odpłynęłam. 
Obudził mnie hałas. Zapaliłam światło i zobaczyłam Louisa leżącego na podłodze. Po chwili chłopak wstał i chwiejnym krokiem podszedł do łóżka.Położył się koło mnie, a jego ręka zaczęła wędrować pod moją piżamę. Szybko się odsunęłam.
-Przestań. Jesteś pijany-powiedziałam.
-No weź. Kochanie-jego ręka ponownie zaczęła jeździć po mojej nodze.
-Powiedziałam NIE-odsunęłam się.
-Dobra-prychnął i odwrócił się do mnie plecami.
Już prawie zasnęłam kiedy usłyszałam płacz dziecka. Szybko wstałam i poszłam do pokoju. To Nathan płakał. Kiedy go nakarmiłam i przebrałam to płakać zaczęła Rose. Po tym jak oboje byli przebrani, nakarmieni i uspani mogłam iść dalej spać.
#rano#
Wstawałam do dzieci prawie co pół godziny więc praktycznie nic nie spałam. Wyglądałam tragicznie i tak też się czułam. Chłopcy pojechali na wywiad, a Vici razem z nimi. Wykorzystując to, że dzieci śpią ubrałam się w szare dresy, czarną bokserkę i szarą bluzę. Włosy związałam w koka na czubku głowy.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem na śniadanie i zaczęłam jeść. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała Briana.
-Louisa nie ma-powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi.
-Ja nie przyszłam do Louisa, przyszłam do ciebie. Mogę wejść?-westchnęłam, ale otworzyłam drzwi szerzej tak, że mogła wejść.
-Chcesz się czegoś napić?-spytałam.
-Soku jeśli można-uśmiechnęła się lekko.
-A więc po co do mnie przyszłaś?-spytałam kiedy podałam jej sok.
-Słyszałam, że urodziłaś zdrowe bliźnięta. Gratuluję-powiedziała.
-Dziękuję, ale raczej nie o tym chciałaś pogadać
-Ness wiem, że jesteście z Louisem razem, wiem, że to jego dzieci. Tak. Ja również jestem z nim w ciąży, ale uwierz mi, że nie chcę ci go odbijać. Po prostu przychodząc tu wtedy nie wiedziałam, że ma dziewczynę, a chciałam, aby nasze dziecko wychowywało się z obojgiem rodziców. Jednak przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że skoro wy jesteście razem to chcę abyście byli szczęśliwi. Chcę tylko tego, aby Louis spędzał czas również z naszym dzieckiem. Szczerze to ja traktuję go tylko jak przyjaciela, więc nie masz się czego obawiać. Również z tobą chciałabym zachować dobre stosunki.
-Okej. Na początku może być trochę dziwnie, ale myślę, że to dobry pomysł-powiedziałam.
#Pare godzin później#
Louis, chłopcy i Vici wrócili z wywiadu jakąś godzinę temu. Louis był mega zdziwiony kiedy zobaczył jak ja i Briana siedzimy w salonie i rozmawiamy zabawiając Rose i Nathana. Porozmawialiśmy w trójkę i stwierdziliśmy, że Briana powinna z nami zamieszkać na jakiś czas. Jest w ciąży więc lepiej żeby miała przy sobie kogoś. No i mogłaby przyzwyczaić się do opieki nad dzieckiem. 

Wiadomość

Hej!
Mam nadzieję, że nie pominiecie tej wiadomości. Chodzi o to, że bardzo mało osób komentuje rozdziały. Widzę ile jest wyświetleń, a ile komentarzy. Wystarczy krótkie "super", a już lepiej na sercu. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale chciałam wam uświadomić, że jest to również motywacja dla mnie do dalszej pracy. Do następnego :)

wtorek, 6 września 2016

Rozdział 24 "Witaj"

#Oczami Louisa#
Kiedy tylko zostałem wygoniony z sali oparłem się o ścianę i zjechałem po niej. Podciągnąłem nogi pod brodę i zacząłem płakać. Rozryczałem się jak małe dziecko. 
-Lou?! Co jest?!- podbiegł do mnie Harry.
-Ness.....ona....-nie chciało mi przejść przez gardło.
-Co z nią?!-krzyknął Niall.
-Nie wiem! Urodziła i nagle te wszystkie maszyny zaczęły piszczeć!-krzyknąłem przez płacz.
-Nie to nie możliwe-powiedział blondyn i do mnie podszedł-To wszystko przez ciebie! Jeżeli jej się coś stanie to cię zabiję.
Nagle z sali wyszła lekarka. Szybko się podniosłem na równe nogi. 
-Pani doktor co z moją dziewczyną?-spytałem.
-Już wszystko dobrze. Nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ponieważ to był duży szok dla organizmu, ale już wszystko zostało opanowane. Teraz przewieziemy Pańską dziewczynę na salę wraz z dziećmi i będzie Pan mógł do nich przyjść- powiedziała.
-Dziękuję-powiedziałem z ulgą.
-Proszę mi nie dziękować. To moja praca.
Po chwili z sali wyjechało łóżko z Ness. Widziałem, że była bardzo zmęczona. Za nią w specjalnych wózkach jechały nasze dzieci. Szliśmy cały czas za nimi dopóki nie dotarliśmy na salę. Pielęgniarka podała Ness naszego synka, a mi córeczkę.
-Witaj Rose Bella Tomlinson -powiedziałem z uśmiechem.
-Witaj Nathanie Jake'u Tomlinsonie- powtórzyła za mną Ness.
#3 dni później#
#Oczami Ness#
Dzisiaj wreszcie mogę opuścić szpital wraz z moimi dziećmi.
-I co gotwi na powrót do domku?-spytał mój chłopak.
-Tak, jak najbardziej, nie wytrzymam tutaj ani dnia dłużej-zaśmiałam się.
-Tylko jak wyjdziemy to spuść głowę na dół i nie odpowiadaj na żadne pytanie-powiedział  z troską.
-Okej, nie martw się-odpowiedziałam.
Louis wziął nosidełko z Nathanem i moją dużą torbę, a ja wzięłam nosidełko z Rose. Oczywiście zakryliśmy dzieci tak, aby paparazzi nie zrobili im zdjęć.
Wyszliśmy ze szpitala. Pierwszy poszedł Lou, a za nim ja. Zapięliśmy foteliki z tyłu. Usiadłam tam także ja, a Louis usiadł z przodu na miejscu pasażera i wtedy jego ochroniarz mógł ruszyć. 
Kiedy dojechaliśmy pod nasz dom wyciągnęliśmy dzieci wraz z torbą i weszliśmy do środka. 
-Witamy nowych lokatorów!-usłyszałam krzyk.
Wszyscy podchodzili do nas i przytulali.
-Chodźcie zobaczyć pokój-krzyknęła Vici.
-Okej idziemy-zaśmiałam się.
Weszliśmy do pokoju i nie mogłam uwierzyć. On jest taki piękny!
-Dziękuję wam wszystkim! Jest piękny!-krzyknęłam
-Dziękuję wam wszystkim! Jest piękny!-krzyknęłam.
#wieczorem#
Kiedy położyłam Rose i Nathana spać mogłam odpocząć. Co jak co, ale bycie mamą dwójki dzieci jest męczące. Wzięłam telefon i weszłam na twittera. Zostałam oznaczona.
-Jesteś słodki-powiedziałam i pocałowałam Lou
-Jesteś słodki-powiedziałam i pocałowałam Lou.
-Nie? Jestem męski-odpowiedział dumnie.
-Tak, tak-wywróciłam oczami.
Odłożyłam telefon i przytuliłam się do Lou
Odłożyłam telefon i przytuliłam się do Lou. 
-Ness i Louis musimy porozmawiać-wszedł Niall-zejdźcie zaraz do salonu.
-Szykuje się poważna rozmowa-westchnął Louis.
-Damy radę-uśmiechnęłam się.
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie.
-No więc jakim cudem zaszłaś w ciąże z Louisem?-spytał spokojnym głosem Niall choć wiedziałam, że w środku go rozrywa  z wściekłości.
-Spotkaliśmy się w klubie w Buenos Aires no i tak wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku-powiedziałam.
-To dlaczego nic nie wiedzieliśmy o waszym związku?-spytał blondyn.
-Bo nie byliśmy w związku, ponieważ zachowałem się jak kompletny dupek i po wspólnej nocy powiedziałem, że nie ma na co liczyć, więc Ness się na mnie zdenerwowała i uciekła z hotelu-wytłumaczył Lou.
-To od kiedy jesteście razem?-spytał mój kuzyn.
-Od dwóch miesięcy-powiedziałam z uśmiechem.
-Dobra, rozumiem, ale pamiętaj Tomlinson ZŁAMIESZ JEJ SERCE~ZŁAMIĘ CI KOŚCI-powiedział Niall.
-Nie zamierzam tego robić-Louis mnie przytulił. 
Po chwili słychać było płacz dziecka, a później i drugiego.
-Wybaczcie chłopcy, ale obowiązki wzywają-powiedziałam.
-Zaczekaj pomogę ci-powiedział mój chłopak.
-W czym? W karmieniu dzieci piersią?Siedź sobie z Niallem, albo zawołajcie resztę, a ja jak zrobię co do mnie należy to przyjdę do was-powiedziałam i poszłam nakarmić, przebrać i uspać dzieci.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Rozdział 23 "Jasność"

#2 miesiące później#

Rano od razu po obudzeniu uciekłam do swojego pokoju. Nie mogłam pozwolić na to, aby Niall zobaczył mnie i Louisa razem. On by go chyba zabił jakby się dowiedział, że jestem w ciąży właśnie z nim. Wiem, że w końcu będziemy musieli powiedzieć całą prawdę, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem gotowa.

Poszłam do łazienki z przygotowanymi ubraniami. Ubrałam na siebie dresową sukienkę



i kremowe sandałki



rozczesałam moje włosy i nałożyłam lekki makijaż po czym wyszłam z łazienki.

Na korytarzu spotkałam Harrego, który nieźle mnie wystraszył.

-Nie ładnie tak straszyć ciężarne kobiety -powiedziałam z uśmiechem.

-Nie ładnie tak wykradać się rano z pokoju -odgryzł mi się.

-Skąd wiesz?-spytałam po tym jak zaprowadziłam go do siebie, aby nikt nie słyszał.

-Widziałem cię, ale nie martw się nikomu ani słówka jesteście moimi przyjaciółmi i cieszę się, że w końcu będziecie szczęśliwi -powiedział -A teraz opowiadaj.

Harry wiedział WSZYSTKO. Pewnego wieczoru powiedziałam mu.

-No, dalej jesteśmy razem. Układa się nam cudownie. Louis wie o tym,że to z nim jestem w ciąży więc..... -powiedziałam.

-ŻE KURWA CO?!-Niall wpadł do pokoju jak torpeda -TO ON ZROBIŁ CI DZIECI?! ZABIJĘ SKURWIELA!

Pobiegłam za nim do pokoju mojego chłopaka. Blondyn już okładał szatyna pięściami, a Louis nie był mu dłużny.

-Co cię napadło?! -krzyknął mój chłopak.

-Zrobiłeś dzieci mojej nieletniej kuzynce frajerze!- Niall ponownie zaczął bić Lou.

Razem z Harrym próbowaliśmy ich rozdzielić. Nagle złapał mnie potworny ból brzucha, a po nogach zaczęła płynąć mi woda. Zgięłam się w pół i krzyknęłam, a po moich policzkach popłynęły łzy.

-Kochanie co ci jest?-spytał spanikowany Lou.

-Kochanie?! Co tu się kurwa dzieje do cholery jasnej?! -krzyknął Niall.

-To już! Ja rodzę -powiedziałam i widziałam jak wszyscy pobledli.

-Niall idź wyprowadzić samochód z garażu! Louis weź na ręce Ness i zanieś ją do auta, a ja pójdę po torbę do pokoju Ness -zarządził Harry.

Po chwili czułam jak się unoszę. Przytuliłam się do mojego chłopaka i pozwoliłam, aby mnie zaniósł.

-Skarbie oddychaj głęboko. Wszystko będzie dobrze -powtarzał Louis.

-Ale to tak strasznie boli- krzyczałam.

Po chwili w samochodzie pojawił się Harry. W szybkim tempie zaczęliśmy przemierzać ulice Londynu.

#Oczami Louisa#

Cały czas trzymałem Ness za rękę. Nie mogłem patrzeć jak płacze z bólu.

-Niall pośpiesz się! -krzyknąłem.

-Szybciej już nie mogę!

Po chwili zauważyłem za nami policję.

-Kurwa gorzej już być nie mogło -powiedział Hazz.

Gliniarze zastwili nam drogę więc mój przyjaciel był zmuszony się zatrzymać.

-Dokumenty proszę-powiedział policjant.

-Do chuja pana nie widzi pan,że moja dziewczyna rodzi?!-krzyknąłem.

-Proszę się uspokoić-powiedział.

-Jeżeli zaraz nie będziemy w szpitalu to urodzę w aucie!-szlochała Ness.

-Proszę jechać za nami pomożemy uniknąć korków-powiedział policjant.

Już po chwili pędziliśmy za policją na sygnale.

Podjechaliśmy pod szpital więc wziąłem blondynkę na ręce i czym prędzej pobiegłem do środka.

-Lekarza!Moja dziewczyna rodzi!

Po chwili pojawiła się lekarka i dwie pielęgniarki z wózkiem inwalidzkim. Posadzili Ness na wózek i szybko zaczęliśmy się gdzieś kierować.

-Który to miesiąc?-spytała się mnie lekarka.

-Ósmy, bliźniaki -powiedziałem.

*********************************
Byliśmy na porodówce. Ness już od kilku minut rodzi. Cały czas ściska mi rękę. Nagle w sali usłyszeliśmy płacz dziecka.

-Mamy chłopca, teraz przyj mocno najmocniej jak potrafisz-powiedziała lekarka. -Jest główka jeszcze chwila, przyj z całych sił.

Na sali po raz kolejny usłyszeliśmy płacz.

-Jest dziewczynka-powiedziała lekarka.

Spojrzałem na moją zapłakaną dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie lekko, a po chwili zamknęła oczy,puściła moją rękę. Maszyny zaczęły przeraźliwie piszczeć, a ja zostałem wygoniony z sali.

#Oczami Ness#

Słyszałam coraz ciszej wszystkie otaczające mnie to głosy. Spojrzałam na Louisa i widząc radość na jego twarzy uśmiechnęłam się lekko. Po chwili ogarnęła mnie rażąca jasność...