Umyłam twarz, uczesałam się w wysokiego koka, umalowałam lekko i ubrałam się w jeansowe rurki, czarny t-shirt i szary sweter, na nogi ubrałam adidasy i byłam gotowa.
Wyszłam z łazienki i popędziłam do Briany, która trzymała moje dzieci.
-Idź się przyszykuj, a ja w tym czasie przyszykuje maluchy-powiedziałam odbierając od niej dzieci.
-Okej
Poszłam do pokoju maluszków i nakarmiłam ich, zmieniłam im pampersy i ubrałam w inne śpioszki, oraz kaftaniki. Przyszykowałam też torbę do wózka i byłam gotowa.
**********************************
Już po wizycie. Okazało się, że Briana będzie miała chłopca.
Zdecydowałyśmy, że pójdziemy do centrum handlowego. W domu i tak nie mamy co robić to przynajmniej sobie połazimy po sklepach. Briana prowadziła mój wózek, bo jak to stwierdziła "musi się przyzwyczaić".
Nagle na kogoś wpadłam i jak to ja. Wywinęłam orła na środku centrum handlowego.
-Przepraszam. Nic ci nie jest?-odezwał się dziwnie znajomy głos.
Podniosłam głowę i spojrzałam na właściciela wyciągniętej w moją stronę ręki.
-Matt?-spytałam korzystając z jego pomocy.
-Tak? A ty jesteś?-spytał przyglądając mi się ze zmarszczonymi brwiami.
-Ness? Nie poznajesz mnie?-spytałam.
-Ness?To naprawdę ty? Przepraszam, że cię nie poznałem, ale zmieniłaś się w ciągu tych prawie 3 lat. Wydoroślałaś i muszę przyznać, że nabrałaś więcej kobiecych kształtów-powiedział a ja się zarumieniłam-Skoro się spotkaliśmy to może dasz się wyciągnąć na kawę?
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jestem tu z przyjaciółką-powiedziałam.
-O mnie się nie martw. I tak już muszę lecieć. Miłego spotkania życzę-powiedziała z szerokim uśmiechem oddając mi do rąk wózek.
-Dlaczego ona zostawiła?Co?To są twoje dzieci?-spytał zdziwiony.
-Mamy trochę do opowiadania...-westchnęłam.
-Chodźmy na tą kawę i mi wszystko opowiesz-powiedział.
********************************************************
Opowiedziałam Mattowi wszystko co u mnie się działo. Od wyjazdu do Argentyny po dzisiejszy dzień.
-Zajebie mu jak go spotkam-powiedział-Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że mnie przy tobie nie było. Jestem skończonym idiotą.
-Spokojnie. Nie musisz nikogo bić, ani nie musisz mnie za nic przepraszać. Stało się-powiedziałam.
-Jak sobie radzisz sama z dwójką malutkich dzieci?-spytał.
-Nie radzę-powiedziałam-Gdyby nie Briana to już bym wykitowała, Vicki też miała mnie wspierać, a ma mnie głęboko w dupie. Najważniejsze jest szlajanie się z tymi gwiazdeczkami.
-Przepraszam bardzo, ale zamykamy lokal-powiedział kelner.
***********************
Wyszliśmy z restauracji. Nawet nie wiedziałam, że minęło tyle godzin. Była już 22.
-Muszę wracać. Nie powinnam siedzieć tak długo na mieście-powiedziałam.
-Chodź. Odwiozę cię. Przecież nie będziesz sama po nocy chodziła-powiedział.
***************************
Gdy podjechaliśmy pod mój dom to Matt pomógł mi wnieść wózek do korytarza w czasie gdy ja trzymałam nosidełka z maluszkami. Nagle z salonu wyszedł Niall.
-Gdzieś ty była tyle czasu?! Wiesz jak my się martwiliśmy?!-zaczął krzyczeć, przez co dzieci się obudziły.
-Zamknij się. Wystraszyłeś mi dzieci-syknęłam.
-Dzięki za podwózkę. Odezwę się jutro-przytuliłam Matta na pożegnanie i zamknęłam za nim drzwi.
Weszłam do salonu z zamiarem pójścia przygotowania dzieci do spania, ale Niall mi to skutecznie uniemożliwił.
-Po pierwsze: Gdzie byłaś? Po drugie: Kto to był?-spytał.
-Nieważne-powiedziałam.
-Pewnie jej nowy gach. Tylko patrzeć jak znowu z brzuchem przyleci-powiedział wrednie Louis.
-Przypomnij sobie kto mi ten brzuch zrobił-powiedziałam i szybko poszłam do pokoiku moich dzieci.
Wyciągnęłam ich z nosidełek i próbowałam ich uspokoić choć sama płakałam. Przystawiłam ich do piersi i już po chwili się uspokoili. Po chwili byli już spokojni. Położyłam ich do łóżeczek i naszykowałam im kąpiel. Wykąpałam ich, ubrałam i uspałam.
Sama poszłam wziąć szybki prysznic i wykończona położyłam się spać. Niestety nie mogłam usnąć. To wszystko mnie wykańczało.