wtorek, 6 września 2016

Rozdział 24 "Witaj"

#Oczami Louisa#
Kiedy tylko zostałem wygoniony z sali oparłem się o ścianę i zjechałem po niej. Podciągnąłem nogi pod brodę i zacząłem płakać. Rozryczałem się jak małe dziecko. 
-Lou?! Co jest?!- podbiegł do mnie Harry.
-Ness.....ona....-nie chciało mi przejść przez gardło.
-Co z nią?!-krzyknął Niall.
-Nie wiem! Urodziła i nagle te wszystkie maszyny zaczęły piszczeć!-krzyknąłem przez płacz.
-Nie to nie możliwe-powiedział blondyn i do mnie podszedł-To wszystko przez ciebie! Jeżeli jej się coś stanie to cię zabiję.
Nagle z sali wyszła lekarka. Szybko się podniosłem na równe nogi. 
-Pani doktor co z moją dziewczyną?-spytałem.
-Już wszystko dobrze. Nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ponieważ to był duży szok dla organizmu, ale już wszystko zostało opanowane. Teraz przewieziemy Pańską dziewczynę na salę wraz z dziećmi i będzie Pan mógł do nich przyjść- powiedziała.
-Dziękuję-powiedziałem z ulgą.
-Proszę mi nie dziękować. To moja praca.
Po chwili z sali wyjechało łóżko z Ness. Widziałem, że była bardzo zmęczona. Za nią w specjalnych wózkach jechały nasze dzieci. Szliśmy cały czas za nimi dopóki nie dotarliśmy na salę. Pielęgniarka podała Ness naszego synka, a mi córeczkę.
-Witaj Rose Bella Tomlinson -powiedziałem z uśmiechem.
-Witaj Nathanie Jake'u Tomlinsonie- powtórzyła za mną Ness.
#3 dni później#
#Oczami Ness#
Dzisiaj wreszcie mogę opuścić szpital wraz z moimi dziećmi.
-I co gotwi na powrót do domku?-spytał mój chłopak.
-Tak, jak najbardziej, nie wytrzymam tutaj ani dnia dłużej-zaśmiałam się.
-Tylko jak wyjdziemy to spuść głowę na dół i nie odpowiadaj na żadne pytanie-powiedział  z troską.
-Okej, nie martw się-odpowiedziałam.
Louis wziął nosidełko z Nathanem i moją dużą torbę, a ja wzięłam nosidełko z Rose. Oczywiście zakryliśmy dzieci tak, aby paparazzi nie zrobili im zdjęć.
Wyszliśmy ze szpitala. Pierwszy poszedł Lou, a za nim ja. Zapięliśmy foteliki z tyłu. Usiadłam tam także ja, a Louis usiadł z przodu na miejscu pasażera i wtedy jego ochroniarz mógł ruszyć. 
Kiedy dojechaliśmy pod nasz dom wyciągnęliśmy dzieci wraz z torbą i weszliśmy do środka. 
-Witamy nowych lokatorów!-usłyszałam krzyk.
Wszyscy podchodzili do nas i przytulali.
-Chodźcie zobaczyć pokój-krzyknęła Vici.
-Okej idziemy-zaśmiałam się.
Weszliśmy do pokoju i nie mogłam uwierzyć. On jest taki piękny!
-Dziękuję wam wszystkim! Jest piękny!-krzyknęłam
-Dziękuję wam wszystkim! Jest piękny!-krzyknęłam.
#wieczorem#
Kiedy położyłam Rose i Nathana spać mogłam odpocząć. Co jak co, ale bycie mamą dwójki dzieci jest męczące. Wzięłam telefon i weszłam na twittera. Zostałam oznaczona.
-Jesteś słodki-powiedziałam i pocałowałam Lou
-Jesteś słodki-powiedziałam i pocałowałam Lou.
-Nie? Jestem męski-odpowiedział dumnie.
-Tak, tak-wywróciłam oczami.
Odłożyłam telefon i przytuliłam się do Lou
Odłożyłam telefon i przytuliłam się do Lou. 
-Ness i Louis musimy porozmawiać-wszedł Niall-zejdźcie zaraz do salonu.
-Szykuje się poważna rozmowa-westchnął Louis.
-Damy radę-uśmiechnęłam się.
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie.
-No więc jakim cudem zaszłaś w ciąże z Louisem?-spytał spokojnym głosem Niall choć wiedziałam, że w środku go rozrywa  z wściekłości.
-Spotkaliśmy się w klubie w Buenos Aires no i tak wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku-powiedziałam.
-To dlaczego nic nie wiedzieliśmy o waszym związku?-spytał blondyn.
-Bo nie byliśmy w związku, ponieważ zachowałem się jak kompletny dupek i po wspólnej nocy powiedziałem, że nie ma na co liczyć, więc Ness się na mnie zdenerwowała i uciekła z hotelu-wytłumaczył Lou.
-To od kiedy jesteście razem?-spytał mój kuzyn.
-Od dwóch miesięcy-powiedziałam z uśmiechem.
-Dobra, rozumiem, ale pamiętaj Tomlinson ZŁAMIESZ JEJ SERCE~ZŁAMIĘ CI KOŚCI-powiedział Niall.
-Nie zamierzam tego robić-Louis mnie przytulił. 
Po chwili słychać było płacz dziecka, a później i drugiego.
-Wybaczcie chłopcy, ale obowiązki wzywają-powiedziałam.
-Zaczekaj pomogę ci-powiedział mój chłopak.
-W czym? W karmieniu dzieci piersią?Siedź sobie z Niallem, albo zawołajcie resztę, a ja jak zrobię co do mnie należy to przyjdę do was-powiedziałam i poszłam nakarmić, przebrać i uspać dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz