czwartek, 28 kwietnia 2016

Rozdział 12 "Kłamstwo"

-Zamówmy pizze!-krzyknęłam jednocześnie przerywając pocałunek chłopaków. Wszyscy popatrzyli na mnie dużymi oczami-Jestem w ciąży mam swoje potrzeby.
Tak. To było kłamstwo. Wcale nie byłam głodna po prostu nie mogłam już dłużej patrzeć na tą scenkę, bo przypominał mi się wieczór z Louisem, najgorsze jest jednak to, że nie mogę zapomnieć jego słów, które wypowiedział o poranku.
/-retrospekcja-/
,,-To nie wyjdzie-powiedział.
-Ale co?-spytałam mając nadzieję na to, że moje przypuszczenia nie będą się sprawdzały.
-"My" to nie ma sensu między nami jest 8 lat różnicy-powiedział, a ja byłam dosłownie wściekła.
-Jakoś kiedy mnie pieprzyłeś to ci to nie przeszkadzało!-krzyknęłam."
/-koniec retrospekcji-/
Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Poczułam, że moje oczy stają się coraz bardziej mokre. Musiałam się stąd wydostać.
-Niech ktoś zadzwoni do pizzeri i zamówi mi hawajską, a ja w tym czasie pójdę załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.-powiedziałam i poszłam na górę do toalety. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się o drzwi dając upust swoim emocjom.
To tak cholernie bolało. Kochałam go. Kochałam tego dupka, przez którego teraz cierpię. Nadal go kocham. Nadal cierpię. 
Nie mogłam już zapanować nad sobą. Szlochałam cicho. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Momentalnie zacisnęłam zęby, aby z ust nie wyrwał mi się szloch.
-Ness? To ja Perrie, otwórz drzwi-powiedziała dziewczyna stojąca pod drzwiami dziewczyna.
-Poczekaj chwilę Pezz, już wychodzę-próbowałam powiedzieć to normalnie, ale załamał mi się głos.
-Kochanie, znam cię i wiem, że coś się dzieje. Otwórz to pogadamy-powiedziała dziewczyna łagodnie.
Otworzyłam drzwi. Blondynka widząc, że płaczę zamknęła drzwi z powrotem i podeszła do mnie przytulając. Nie wiem ile tak stałyśmy, ale zdążyłam się uspokoić.
-Powiesz mi co się dzieje?-spytała.
-Powiem, ale nie tutaj. Chodźmy na spacer. Nie chcę, aby któryś z chłopaków to słyszał-powiedziałam wycierając mokre policzki.
-Ok-powiedziała dziewczyna.
Blondynka zamoczyła ręcznik w wodzie i przetarła mi nim twarz, aby nie było widać śladów łez. Złapała mnie za rękę i razem wyszłyśmy z toalety kierując się do salonu.
-Ej my idziemy się przejść-powiedziała Perrie do wszystkich.
-Po co?-spytał Zayn.
-Musimy pogadać-powiedziała.
-O czym?-spytał Niall.
-Babskie sprawy-urwała dziewczyna, zdążyłam posłać jeszcze Vici smutny uśmiech i blondynka porwała mnie do korytarza wyciągając mnie z domu.
Dotarłyśmy do parku i siadłyśmy na ławce oddalonej od innych. Wiedziałam, że to czas aby powiedzieć jej wszystko. Ufałam jej i wiem, że nikomu nie zdradzi mojego sekretu.

piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział 11 "Przyjaciółka"

*Oczami Ness*
Siedziałam na kanapie razem z chłopakami i Vici kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Momentalnie Zayn zerwał się z miejsca i z wielkim bananem na ustach poszedł otworzyć. Już po chwili w pokoju ukazała się Perrie. Blondynka nic się nie zmieniła. No może prócz tego, że ma teraz dłuższe i w innym odcieniu włosy, ale odkąd pamiętam ma ten swój śliczny uśmiech na ustach. Kiedy dziewczyna mnie zobaczyła momentalnie do mnie podbiegła i przytuliła z całej siły. Co przyznam szczerze trochę zabolało przez co syknęłam i złapałam się za brzuch, bo to on najbardziej ucierpiał zważając na to, że odstaje.
-O mój boże. Przepraszam nie chciałam tak mocno, ale czy ty jesteś w ciąży?!-spytała zdziwiona.
-No tak jakoś wyszło-uśmiechnęłam się niepewnie.
-To cudownie! Będę mogła zostać matką chrzestną tego skarba ?-spytała z iskierkami w oczach na co się cicho zaśmiałam.
-Skarbów-poprawiłam ją.
-Nie-nie mogła uwierzyć.
-Tak-pokiwałam głową.
-Będziesz miała bliźniaki?-nie dowierzała.
-Tak-powiedziałam, a ona przytuliła mnie jeszcze raz (tym razem lekko) i zaczęła gratulować.
-A kto jest szczęśliwym ojcem?-spytała dziewczyna z uśmiechem, a mi od razu zrzedła mina.-Powiedziałam coś nie tak?
-Nie po prostu to jest dla mnie ciężki temat i wolałabym ci wszystko powiedzieć kiedy będziemy same-wytłumaczyłam.
-Rozumiem-uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-A i właśnie. Perrie proszę poznaj moją przyjaciółkę Vici. Vici to jest Perrie-przedstawiłam je a one przywitały się przytulasem.
-A kiedy będę mogła zobaczyć się z Danielle?-spytałam, a wokół mnie zrobiła się cisza.
-Ymmm.....Z Danielle nie jesteśmy już razem-powiedział Liam i widziałam w jego oczach, aby nie drążyć tego tematu, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Dlaczego?-spytałam i przybiłam sobie mentalnego facepalma.
-Nie układało nam się. Kto chce coś do picia?-spytał, a kiedy nikt nic nie powiedział udał się do kuchni. Niewiele myśląc ruszyłam za nim.
-Liam przepraszam-powiedziałam.
-Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina-powiedział i spuścił wzrok w dół.
-Właśnie, że moja. Widziałam, ze to dla ciebie trudny temat, ale mimo to nie mogłam się powstrzymać-było mi głupio.
-Jest okej-powiedział.
-Napewno?-spytałam.
-Napewno
-Przytulas?-już po chwili czułam jego ramiona owinięte wokół mnie.
Wróciliśmy do reszty i stwierdziliśmy, że zagramy w "prawda czy wyzwanie". Wiem jesteśmy bardzo kreatywni.
-Ja pierwsza!-krzyknęłam.
-Nie, ja jestem pierwszy-krzyknął oburzony Harry.
-Jestem dziewczyną, a dziewczyny mają pierwszeństwo-powiedziałam z uśmiechem.
-Ale to ja wymyśliłem żeby zagrać-powiedział dumnie.
-Nie kłóć się z ciężarną-powiedziałam i wiedziałam, że wygrałam.
Chłopak podał mi butelkę, a sam nadąsany usiadł pomiędzy Vici, a Louisem. Niestety musiałam siedzieć naprzeciwko Louisa, co wcale nie było komfortowe. Zakręciłam butelką i wypadło na Nialla.
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie-powiedział.
-Pocałuj namiętnie Vici-powiedziałam, bo wiedziałam, że siebie pożądali.
-Ness-powiedziała ostrzegawczo przyjaciółka.
-Nie gadaj, tylko całuj-sama puściłam jej całusa w powietrzu. Już po chwili widzieliśmy scenkę niczym gra wstępna na jakimś pornolu. Niestety szybko ogarnęli co się dzieje i odskoczyli od siebie jak oparzeni na co wywróciłam oczami. Blondyn wziął butelkę i zakręcił. Korek wskazał Perrie.
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie-powiedziała pewnie dziewczyna.
-Zrób twerking-powiedział.
-Nie ma mowy-Zayn zaprotestował.
-Jest okej-powiedziała dziewczyna pewnie i już po chwili zaczęła tańczyć.
-UUUUUUUU!-krzyczeli chłopaki.
 Przyznam szczerze, że wyszło jej świetnie. Pamiętam jak kiedyś mnie uczyła to tańczyć. Niestety ja nie miałam wtedy czym "potrząsnąć". Myślę, że teraz mogłabym to zrobić, gdybym nie była w ciąży. 
-Ej Zayn ja to ci normalnie zazdroszczę, skoro Perrie umie tak potrząsać tyłkiem to musi być też niezła w te klocki-powiedział Harry.
-Jest niesamowita-powiedział Zayn-Ale ty się o tym nie przekonasz
Kiedy kręciła butelką Perrie to wypadło na Harrego.
-Prawda czy wyzwanie?-spytała.
-Wyzwanie
-Pocałuj Louisa przez conajmniej 15 sekund-powiedziała.
Chłopaki zbliżyli się do siebie i już po chwili ich usta łączyły się w jedno. Kiedy na to patrzyłam to mimo iż wiedziałam, że między nimi nic nie ma to czułam się zazdrosna. Przypomniałam sobie jak to nasze usta wspaniale ze sobą współgrały.

wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 10 "Ojciec"

*Oczami Ness*
Wiedziałam dokładnie o co mu chodzi. Szczerze? Sama trochę obawiałam się tych pytań, ale nie dawałam po sobie tego poznać, więc tylko wzruszyłam ramionami i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem i niepewnością? 
-Wiemy, że to na pewno.....trudny dla ciebie......temat...-zaczął niepewnie Liam.
-Do sedna-wywróciłam oczami.
-Chcielibyśmy dowiedzieć się kto jest ojcem-powiedział Harry, a wszyscy popatrzyli na niego wielkimi oczami na co chłopak wzruszył tylko oczami i uśmiechnął się niewinnie. Widziałam także jak moja przyjaciółka próbuje zabić wzrokiem Louisa. Szybko jednak posłałam jej dyskretne spojrzenia, aby przestała.
-Niestety na chceniu się skończy-powiedziałam.
-Nie wiemy co się dzieje. Może byłaś zastraszona, że nikomu nic nie powiesz. Nie wiem. Co by nie było ojciec tego dziecka, tych dzieci też musi się przychylić do odpowiedzialności-mówił Zayn.
-Nikt mnie nie zastraszał. Sama tego chciałam. Szczerze? Nie wiem kto jest ojcem. Nie znam tego faceta. Byliśmy w klubie, poznaliśmy się pod wpływem no i samo tak jakoś wyszło-musiałam skłamać czasem kłamstwo jest lepsze od prawdy.
-Przespałaś się z typem którego nie znasz?!-krzyknął Niall.
-Nie krzycz na mnie dobrze?!-także krzyknęłam.
-On mógłby przenieść ci jakieś choroby! Nie wierzę, że jesteś aż tak bezmyślna!-chłopak chyba próbował  wyrwać sobie włosy z głowy.
-Przepraszam, że nie jestem tak perfekcyjna jak ty!-krzyknęłam ze łzami w oczach. Wiedziałam, że to wszystko z tym klubem to kłamstwo, ale i tak zabolało. 
-Nie chodzi mi o to! Po prostu się martwię, że mogła ci się stać krzywda!-krzyknął chłopak załamując ręce. Nie wiem co mi odbiło, ale podeszłam do niego i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Ale hej. Jestem w ciąży, czyli mogę. Mogę zwalić winę na hormony.
Czułam się tak jakbym wyrzuciła z siebie wszystko, co ciążyło mi na sercu. Niestety to tylko moje odczucie. Ale przyznam szczerze, że miło było poczuć ten znajomy zapach perfum. 
Po chwili do naszego uścisku dołączyła reszta. Było mi tak przyjemnie, że nawet nie zwracałam tak dużej uwagi na to, że do moich pleców przytula się "ojciec moich dzieci". Niestety już po chwili to do mnie doszło i poczułam szybsze bicie serca, a co za tym idzie trudniej mi się oddychało. Wyrwałam się z ich uścisku i podeszłam do okna, aby pooddychać świeżego powietrza. Już po chwili zrobiło mi się lepiej.
-Dobra Ness pamiętasz moją dziewczynę?-spytał Zayn.
-Perrie?-spytałam na co chłopak kiwnął głową twierdząco.-Jak mogłabym ją zapomnieć
-To dobrze bo będzie tu za jakieś 20 minut-powiedział puszczając mi oczko.

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 9 "Bliźniaki"

*Oczami Ness*
Kiedy doktor wypowiedział te słowa moje serce niemalże zaprzestało swojej pracy.
-Ale jak to?! Doktorze co jest nie tak?!-zdołałam z siebie wykrztusić.
-To nie jest zwykła ciąża! To jest ciąża bliźniacza!-powiedział lekarz uśmiechając się szczerze.
-Bliźniacza?-spytałam przełykając ślinę-To oznacza dwójkę dzieci?
-Tak, gratulacje-powiedział lekarz.
Później pobrano mi jeszcze krew i kazano czekać na wyniki. 
Kiedy lekarz przyszedł z wynikami chłopaki siedzieli na krzesełkach obok mojego łóżka i "próbowali" prowadzić ze mną rozmowę.
-Witam ponownie. W twoich wynikach nie widzę nic niepokojącego, ale co miesiąc widzę cię u mnie na kontroli zważywszy na to, że jesteś bardzo młoda i ciąża może być dla ciebie zagrożeniem no i oczywiście jest to ciąża bliźniacza.
-Bliźniacza?!-krzyknęli chłopaki.
-Tak  bliźniacza, a wracając do tematu zazwyczaj tak młodym pacjentkom każę się zgłaszać na badania co 2 tygodnie, ale ty masz bardzo dobre wyniki, więc wystarczy raz na miesiąc, gdyby coś się działo proszę tu przychodzić choćby z najmniejszym bólem. A teraz możecie iść po wypis i możesz wrócić do domu odpoczywać-powiedział lekarz.
Po tym jak wróciliśmy do domu Niall od razu kazał iść mi do "mojego" starego pokoju. Zważywszy na to, że chłopcy nie byli przygotowani na przyjazd Vici, na razie dziewczyna dzieli pokój ze mną dopóki nie przygotują drugiego pokoju. 
Nie chciało mi się z nim kłócić poza tym byłam bardzo zmęczona więc poszłam tam gdzie mi kazał i nawet się nie przebierając poszłam spać.
Obudziłam się dopiero na drugi dzień rano. Byłam wyspana jak nigdy, ale i tak nie chciało mi się wstawać z łóżka. Niestety moje dzieci domagały się jedzenia. To bardzo dziwnie zabrzmiało. Dalej nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że będę mamą bliźniąt. Kiedy pogodziłam się z myślą, że będę miała dziecko nie wiedziałam, że to będzie dwójka. 
Kiedy mój brzuch po raz kolejny zaburczał zdecydowałam się wstać. Wzięłam ubrania z walizki i poszłam do łazienki. Jak zobaczyłam się w lustrze to się przeraziłam. Włosy odstające w każdą stronę, efekt pandy na twarzy i wczorajsze ubrania. Szybko ściągnęłam z siebie wczorajsze ubrania i weszłam pod prysznic. Czułam się jakby ciepła woda zmywała wszystkie moje zmartwienia. Niestety już po chwili zrobiło mi się zimno. Wyszłam z pod prysznica owijając się ręcznikiem, a z drugiego robiąc turban na włosach. Założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania, czyli czarne spodnie dresowe
szara szeroka bluza
i czarne converse za kostkę
Moje włosy spięłam w niechlujnego koka. Nie miałam zamiaru dzisiaj nigdzie wychodzić więc makijażu nie nakładałam. 
Gotowa wyszłam z łazienki i podreptałam do kuchni. Przy stole siedzieli wszyscy i jedli śniadanie. Fajnie było widzieć, że moja przyjaciółka dobrze dogaduje się z chłopakami. Nie chciałabym, aby była do nich uprzedzona z mojego powodu. Sama chciałabym móc z nimi rozmawiać tak jak kiedyś, ale nie mogę. Nie mogę im do końca wybaczyć tego co zrobili.
-Ness wszystko w porządku?-spytał Harry.
-Tak, dlaczego miałoby nie być?-nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No bo patrzysz się na tą szafkę już 5 minut-wytłumaczył.
-Zamyśliłam się-powiedziałam, a chłopak tylko kiwnął głową w zrozumieniu.
Niestety jedyne wolne miejsce było pomiędzy moją przyjaciółką, a Louisem. Wzięłam naleśnika i jedną połówkę posmarowałam nutellą, a drugą dżemem, złożyłam go w całość i zaczęłam jeść. Próbowałam nie zwracać uwagi na to, że wszyscy się na mnie patrzą.
-Dobra Ness, musimy poważnie porozmawiać-powiedział Niall.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 8 "Coś jest nie tak"

*Oczami Ness*
Obudziło mnie nieznośne miarowe pikanie. Otworzyłam oczy, ale oślepiło mnie bardzo jasne światło więc natychmiast je zamknęłam. Spróbowałam jeszcze raz. Było lepiej. Kiedy odzyskałam ostrość wzroku zobaczyłam, że jestem w szpitalu. Pierwsze o czym pomyślałam to moje maleństwo. Spojrzałam szybko na swój brzuch i odetchnęłam z ulgą widząc, że jest taki jak powinien być zważywszy na to, że jestem ciężarna. Do sali weszła moja przyjaciółka. Kiedy zobaczyła, że już nie śpię szybko do mnie podbiegła i mnie przytuliła uważając, aby nie zrobić mi krzywdy. 
-Boże, dziewczyno nawet nie wiesz jak ja się martwiłam!-powiedziała.
-Tak w ogóle to jak ja się tu znalazłam?-spytałam oczekując dokładnego opowiedzenia tego co się stało.
-Zemdlałaś na lotnisku, chłopaki zadzwonili na pogotowie, udało mi się wkręcić do karetki udając twoją siostrę, a chłopakom kazałam zawieść nasze rzeczy do domu i dopiero przyjechać-wytłumaczyła dziewczyna i w tym momencie drzwi od sali się, otworzyły, a do środka wpadli jak zwierzęta te przygłupy.
-O boże ty żyjesz!-krzyknął Harry na wejściu, a Liam zdzielił go po głowie.
-Niestety-mruknęłam pod nosem, ale na tyle głośno, że wszyscy to usłyszeli.
-Mówił coś lekarz?-spytał Niall mojej przyjaciółki.
-Mówił, że omdlenia w czasie ciąży są normalne i jak się obudzi to zrobią jej badania w razie co-wytłumaczyła czerwonowłosa.
-A poinformował ktoś lekarza o ty, że się obudziłaś?-spytał dotychczas siedzący cicho Zayn.
-Nie-powiedziałyśmy na co chłopak wywrócił oczami i poszedł poszukać mojego lekarza.
Po chwili mulat wrócił z mężczyzną w średnim wieku w białym kitlu. 
-Witam jak się czujemy?-spytał mnie.
-Mógłby pan mówić do mnie normalnie, a nie jak do dziecka?-spytałam wywracając oczami.-A wracając do pytania to czuję się dobrze
-Oczywiście, ale musimy zrobić jeszcze podstawowe badania-powiedział co chwilę spoglądając na jakieś kartki.-Najpierw zacznijmy od zdjęcia USG, także proszę wszystkich o wyjście
-Chcę, aby Vici została-powiedziałam spoglądając na przyjaciółkę.
-Skoro tak Pani sobie życzy, ale resztę proszę o opuszczenie sali
Po tym jak wszyscy wyszli, a moja przyjaciółka podeszła do mnie i złapała za rękę dodając mi tym otuchy lekarz kazał mi podciągnąć bluzę co też zrobiłam. Na moim zaokrąglonym brzuchu został wylany jakiś bardzo zimny żel przez co się wzdrygnęłam. Później doktor wziął jakieś dziwne urządzenie i zaczął jeździć nim po całym moim brzuchu.
-Patrz tutaj jest twoje dziecko-wskazał na ekran monitora.-Ale czekaj coś tu jest nie tak.....


niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 7 "Omdlenie"

*Oczami Ness*
Prywatne odrzutowce są bardzo wygodne. Zamiast lecieć prawie cały dzień my lecieliśmy niecałe 4 godziny. Niestety to było i tak za długo. Ledwo wytrzymywałam już z tymi debilami. Na szczęście obok mnie zazwyczaj znajdowała się moja przyjaciółka. Tylko raz wyszła do toalety. W tym czasie obok mni siadł Louis.
/retrospekcja/
-Wiem, że to pytanie może zabrzmieć dziwnie, ale czy ty jesteś w ciąży ze mną?-szepnął.
-Nie. Nie jestem w ciąży z tobą-musiałam skłamać.
-Ale przecież kiedy my......to był twój pierwszy....-plątał się w słowach.
-To, że byłeś tym pierwszym nie oznacza, że ostatnim-powiedziałam i wydawało mi się, że przez jego twarz przeszedł cień smutku.
-Nie wierzę. Ty taka nie jesteś
-To uwierz. Zmieniłam się. Już nie jestem tą samą grzeczną dziewczynką co 2 lata temu-wolałam, aby uważał mnie za puszczalską dziwkę, niż powiedzieć mu, że jestem w ciąży właśnie z nim.
/Koniec retrospekcji/
Później wróciła Vici, a chłopak się ulotnił. Nie był wcale szczęśliwy. Nie wiedział, że robię to nie tylko dla swojego, ale także jego dobra. Powiedziałam przyjaciółce o wszystkim. Jako jedyna wiedziała kto jest ojcem mojego dziecka. Nie pochwalała tego, że go okłamuję, ale rozumiała dlaczego. 
Kiedy wreszcie wylądowaliśmy byłam taka zmęczona. Najgorsze był lądowanie. Czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Dodatkowo mój maluszek zaczął dawać mi popalić. Sądząc po jego kopach jestem pewna, że zostanie piłkarzem. Tak jak jego ojciec będzie miał wiele talentów. Kurwa nie. Moje dziecko nie ma ojca. Wiem, że teraz myślicie, że jestem jakaś popierdolona, ale tak będzie lepiej. Nie chcę, aby MOJE dziecko cierpiało z powodu sławy. 
-Ness wszystko w porządku? Jesteś jakaś blada-powiedziała moja przyjaciółka podchodząc do mnie.
-Tak, jasne już jest dobrze-powiedziałam, ale czułam się coraz gorzej.
Przed moimi oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy, a po chwili nie miałam władzy nad moim ciałem. Ostatnie co usłyszałam to głośne wołanie mojego imienia.
*Oczami Vici*
Ness była strasznie blada. Kiedy spytałam czy wszystko okej powiedziała, że tak, ale ja wiedziałam, że kłamie. Nagle zemdlała. Na szczęście stałam przy niej więc ją złapałam.
-Dzwońcie na pogotowie!!!-krzyknęłam na chłopaków, którzy stali niedaleko nas odbierając nasze walizki. W duchu modliłam się, aby nie było nic ani mojej przyjaciółce, ani jej maleństwu. 
Po chwili przyjechała karetka i ratownicy zabrali nieprzytomną dziewczynę. Ubłagałam ich, abym mogła z nimi jechać mówiąc, że jestem jej siostrą. Podałam jeszcze mój numer telefonu Niallowi i powiedziałam, żeby pojechał do domu zawieźć walizki, a później żeby przyjechali do szpitala.
Po jakichś 5 minutach byliśmy w szpitalu. Niestety nie pozwolono mi wejść do sali gdzie zabrano moją przyjaciółkę. Chodziłam w tę i z powrotem. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
-I co z nią?-spytałam.
-Pacjentka po prostu zasłabła. To normalne w ciąży. Zrobimy jeszcze badania, gdy się obudzi, a teraz możesz do niej wejść-wytłumaczył, a ja szybko mu podziękowałam i weszłam do sali mojej przyjaciółki.


czwartek, 7 kwietnia 2016

Rozdział 6 "Wyjazd"

*Oczami Louisa*
Byliśmy właśnie w studiu kiedy Niall dostał telefon od opiekunów Ness. Mieli jego numer w razie gdyby coś się stało, ale nigdy nie zadzwonili, więc bardzo się zdziwiliśmy kiedy to właśnie oni zadzwonili. Przyznam szczerze, że bardzo się martwiłem kiedy Pani Stoessel oznajmiła nam, że mamy być jak najszybciej u nich. Pojechaliśmy wtedy szybko do domu i wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy po czym wynajęliśmy nasz odrzutowiec, aby dostać się do Buenos Aires. Kiedy byliśmy już na miejscu i dostaliśmy się pod wskazany adres otworzył nam German, ale nic nam nie chciał powiedzieć. Siedzieliśmy na kanapie zniecierpliwieni, aż nagle pojawiła się Ness. Gdy zobaczyłem dziewczynę, od razu w mojej głowie zaczęły się przewijać obrazy z naszej wspólnej nocy na co moje serce przyśpieszyło swoją pracę. Dziewczyna przez te 4 miesiące bardzo się zmieniła. Już nie ubiera się w obcisłe ubrania i wygląda bardziej jak na swój wiek. Poza tym jej twarz zrobiła się bardziej okrągła co mnie niezmiernie ucieszyło, bo oznaczało to, że dziewczyna przytyła i już nie wystają jej wszystkie kości tak jak kiedyś. 
Kiedy jej opiekunka kazała jej podciągnąć bluzę nie wiedziałem o co chodzi, ale nie tylko ja, chłopaki też patrzyli a to wszystko ze zmarszczonymi brwiami. Po małej kłótni dziewczyna podciągła swoją szarą, szeroką bluzę ukazując nam swój brzuch. Swój ciążowy brzuch. Momentalnie świadomość uderzyła we mnie jak wiadro zimnej wody i poczułem jak krew odpływa mi z twarzy. Ona jest w  ciąży. Możliwe, że jest w ciąży ze mną. Kiedy dowiedzieliśmy się co jej opiekunowie od nas chcą dziewczyna wpadła w furię. Możliwe również było, że zezłościła się na ostatnie zdanie swojej opiekunki mówiące o tym, że nie wie kim jest ojciec dziecka. Po tym jak dziewczyna wykrzyczała im, że są materialistami wybiegła z domu zostawiając nas w kompletnym szoku. 
-To jak? Bierzecie ją czy mamy ją oddać do domu dziecka?-spytała jak gdyby nigdy nic Pan Stoessel czym podniósł mi ciśnienie.
-Jeszcze dzisiaj zabierzemy ją z powrotem do Londynu-powiedziałem, a chłopaki pokiwali głowami mi przytakując.
-O ile wróci dzisiaj do domu-powiedziała Pani domu cicho lecz my ją usłyszeliśmy.
#7 godzin później#
*Oczami Ness*

Kiedy opowiedziałam przyjaciółce wszystko ze szczegółami (nie szczędząc sobie łez) ona stwierdziła, że jeżeli ja wyjadę ona wyjedzie ze mną. Przekonała mnie również o tym, że musimy poinformować naszych przyjaciół. Nie było łatwo. Później za namową wszystkich wróciłam do domu, ale pod warunkiem, że będą tam ze mną. Kiedy dowiedziałam się, że wracam do ludzi, którzy mnie zniszczyli całkowicie się załamałam. Przyjaciele pomogli mi się spakować. Po czym wszyscy poszliśmy do Vici, aby zrobić to samo. Nie wiedziałam, ze dziewczyna mówiła serio o przeprowadzce ze mną, ale mnie to uszczęśliwiło. Niestety mogła być ze mną tylko ona, bo tylko ona jest pełnoletnia i decyduje sama o sobie.
Nadszedł czas pożegnania. Dziewczyny płakały. Z resztą ja nie byłam lepsza. Przez te prawie 2 lata to oni byli moim oparciem. Wróciłam do domu razem z Vici i jej walizkami. Chłopaki nie wiedzieli co się dzieje. Na początku nie chcieli się zgodzić na to, aby czerwonowłosa leciała z nami, ale kiedy zagroziłam im, że bez niej nigdzie się nie ruszam niechętnie się zgodzili. 
Nie mogłam w to uwierzyć. Już za 3 godziny będę w mieście gdzie moje życie straciło sens. 

Rozdział 5 "Oddać"

*Oczami Ness*
Tej nocy moje maleństwo dawało mi popalić. Kopało i wierciło się. Nie spałam dużo. Niestety musiałam już wstawać. Podeszłam do szafy i wybrałam ubrania na dziś. Zdecydowałam sięna szeroką szarą bluzę, szare legginsy i czarne air maxy.
Włosy spięłam w koka na czubku głowy, a makijaż składał się z podkładu i tuszu do rzęs. Byłam straszni głodna więc wyszłam z mojego pokoju i poszłam na dół. Jak gdyby nigdy nic weszłam do salonu, ale widząc osoby znajdujące się w środku skamieniałam. Na dużej kanapie siedziało całe One direction, a na przeciwko nich na fotelach moi opiekunowie. Już miałam się wycofywać niestety jak na złość zauważył mnie German.
-Jest Vanessa-powiedział, a wzrok wszystkich skierował się na mnie na co wywróciłam oczami.
-Co oni tutaj robią?-spytałam niezbyt miło.
-Ja ich wezwałam. Po tym co zobaczyłam wczoraj niestety ie możesz u nas dłużej zostać-powiedziała Esmeralda nawiązując do mojego brzucha.
-Może nam pani wytłumaczyć o co chodzi?-zirytował się Harry.
-Vanessa podciąg bluzę-rozkazała mi.
-Nie-powiedziałam nie mają zamiaru zrobić tego co mi każe.
-To nie była prośba-była już wręcz wściekła.
-Tak bardzo ci na tym zależy? Proszę bardzo-podciągnęłam bluzę ukazując wszystkim mój dość pokaźnych rozmiarów brzuch.
Wszyscy mieli zszokowane miny, a Louis wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
-Ty jesteś w ciąży?!-krzyknął zszokowany Niall.
-Ślepy jesteś?!-popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Wracając do tematu, Vanessa nie może już z nami mieszkać, więc mamy nadzieję, że będzie mogła być z powrotem pod waszą opieką-powiedział bez zatrzymywania się German.
-Że co?!-byłam dosłownie wściekła.-Na chuj mnie braliście skoro mnie nie chcecie?! Nie jestem zabawką do cholery! Najpierw oni teraz wy?!
-Zważając na to w jakim jesteś stanie nie możesz dłużej być pod naszą opieką, od samego początku stwarzałaś duże problemy wychowawcze, ale ciąża to już jest szczyt wszystkiego!-pierwszy raz słyszałam żeby Esmeralda krzyczała-Pewnie nawet nie wiesz kto jest ojcem!
-Chuj wam do tego! Pozbywacie się mnie, bo wiecie, że tego nie załatwicie już pieniędzmi! Pieprzeni materialiści!-krzyknęłam i wybiegłam z domu, kierując się do domu Vici.
Zważając na to w jakim jestem stanie musiałam już po chwili się zatrzymać i odpocząć. Cieszyłam się, że żadnemu z nich nie wpadł do głowy pomysł, aby za mną biec, bo z łatwością by mnie dogonili. Ledwo powstrzymywałam się przed tym, aby nie iść do sklepu po papierosy, ale wiedziałam, że mogłabym zaszkodzić mojemu maleństwu. Mimo, że to dziecko to wpadka to nie było ono niczemu winne. Kochałam je. Nosiłam je pod sercem. Było dla mnie najważniejsze. 
Pamiętam jak bardzo cierpiałam po tym co usłyszałam od Louisa. Moi przyjaciele stwierdzili, że miałam depresję. Nie kłóciłam się z nimi, bo wiedziałam, że mają rację. Wtedy uszło ze mnie wszelkie życie. Nie miałam ochoty na to żeby w ogóle żyć. A kiedy dowiedziałam si, że jestem w ciąży wtedy już całkowicie się załamałam. Na początku myślałam nawet o aborcji, ale przyjaciółka szybko wybiła mi ten pomysł z głowy. Z każdym dniem coraz bardziej oswajałam się z myślą, że będę mamą. Z każdą godziną kochałam moją małą fasolkę coraz bardziej. 
Skończyłam swoje rozmyślania, kiedy zauważyłam, że jestem już pod domem przyjaciółki. Szybko zapukałam do drzwi, które otworzyła mi zaskoczona przyjaciółka.
-Hej, co się dzieje?-spytała widząc mój wyraz twarzy.
-Muszę z tobą pogadać.

środa, 6 kwietnia 2016

Rozdział 4 "Tajemnica"

#4 miesiące później#
*Oczami Ness*
Stoję i patrzę na mój odstający brzuch.
Tak macie rację. Jestem w ciąży. A dokładnie w 4 miesiącu. A z kim? Z Panem Louisem Pieprzonym Tomlinsonem. Oczywiście nikt o tym nie wie oprócz moich przyjaciół. Pierwsza dowiedziała się Vici. Pamiętam ten dzień.
/retrospekcja/
Nie wstaję z łóżka już od tygodnia. Czuję się jak gówno. Cały czas mam mdłości i bóle głowy. 
-Może idź do lekarza-powiedziała zmartwiona Vici.
-To tylko grypa-powiedziałam wywracając oczami.
-Tydzień?-spytała unosząc jedną brew.
-Mhm-mruknęłam chcąc jak najszybciej skończyć tą rozmowę.
-Ej a może ty jesteś w ciąży?-spytała na co się zaśmiałam.
-Hahahaha.....To niemoż....O KURWA-właśnie teraz sobie przypomniałam, że spałam z Tomlinsonem.-Vici idź do apteki po test ciążowy.
-Za chwilę będę z powrotem
Po jakichś 10 minutach czerwonowłosa wróciła z testem. Wzięłam go szybko i przeczytałam instrukcje. Zrobiłam wszystko tak jak wskazali i czekałam na wynik. Po dokładnie 3 minutach wzięłam go do ręki i popatrzyłam.
Moje serce w tym momencie zaprzestało swojej pracy. Najnormalniej w świecie się rozpłakałam. 
Wyszłam zapłakana z łazienki i przyjaciółka już wiedziała jaki jest wynik. Nic nie mówiąc mocno mnie przytuliła do siebie i powtarzał, że damy sobie radę.
/koniec retrospekcji/
Dziewczyna tak jak mówiła była ze mną w każdej chwili. Później kiedy mój brzuch stał się bardziej widoczny moi znajomi sami się domyślili. Moi opiekunowie dalej nic nie wiedzą. Cały czas chodzę w luźnych ciuchach, ale ich i tak nigdy nie ma w domu, więc nie zdążyli jeszcze tego zobaczyć. Na początku myślałam o aborcji, ale nie mogłabym usunąć mojego własnego dziecka. Kocham je, noszę je pod własnym sercem. Do szkoły chodzę tak jak wcześniej nikt jeszcze się niczego nie domyślił. Tylko z wychowania fizycznego zawsze uciekam. Słyszę jakieś hałasy, więc zasłaniam brzuch koszulką i wychodzę do swojego pokoju wiedząc, że to moi opiekunowie wrócili. Stanęłam przed szafą i zaczęłam wybierać ubrania na spotkanie z przyjaciółmi w skateparku. Zdecydowałam się na bardzo szeroką czarną bluzę, rurki ciążowe i białe nike za kostki.
Nie mówiąc nic nikomu wyszłam z domu i poszłam do skateparku. W moim stanie niestety nie mogłam jeździć, bo mogłam zrobić krzywdę mojemu maluszkowi, ale patrzyłam jak moi przyjaciele się wygłupiają. Po tym jak zaczęło się ściemniać poszliśmy do KFC po jedzenie. Kiedy ja zaczęłam zamawiać wszyscy się ze mnie śmiali. Wiem, że zamówiłam dużo, ale jestem w ciąży mam duże potrzeby. Najlepsze były ich miny jak zobaczyli, że ja to wszystko zjadłam. Zapłaciliśmy za swoje jedzenie i wzięliśmy swoje picia wychodząc. Szliśmy w kierunku mojego domu, bo jak to oni twierdzą "jestem w stanie błogosławionym i nie może mi się stać żadna krzywda". Kiedy dotarłam do domu to jedyne o czym marzyłam to gorący prysznic. Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i czekałam, aż woda zrobi się ciepła. Niestety zapomniałam zamknąć drzwi na klucz i do łazienki weszła Esmeralda. Widząc mój brzuch zrobiła wielkie oczy i nic nie mówiąc wyszła z łazienki. Nie mając zamiaru gościć tu żadnej już osoby zamknęłam drzwi. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę, po czym wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju położyć się spać.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 3 "Nienawidzę cię"

*Oczami Ness*
+18
Wściekła spojrzałam w górę i już miałam na niego zacząć krzyczeć, jednak jego oczy wyłapały moje i całkiem zatopiłam się w ich głębi. Były jak niekończący się ocean. Nawet nie wiem kiedy nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać, a ostatnie co zdążyłam zarejestrować to jego miękkie wargi na moich, po czym całkiem zatopiłam się w nich. W mojej głowie w tej chwili nie było nic oprócz jego malinowych ust. Nie wiem także kiedy znaleźliśmy się w taksówce, a później pod jakimś hotelem. Chłopak przestał mnie na chwilę całować i podszedł do recepcji, aby odebrać kartę do pokoju. Ja nie odrywałam od niego swojego wzroku. Stwarzając pozory weszliśmy kulturalnie do windy, ale tam dopiero się wszystko zaczęło. Szatyn przyparł mnie swoim ciałem do ściany i zaczął zachłannie całować. Ja nie mając nic przeciwko oddawałam z pasją jego pieszczoty. Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Niebieskooki złapał mnie za pośladki na co podskoczyłam i owinęłam swoje nogi wokół jego pasa. Skierowaliśmy się do odpowiedniego pokoju i otworzyliśmy drzwi kartą. Weszliśmy szybko i chłopak zamknął za nami drzwi nogą. Od razu zauważyliśmy duże łóżko. Louis podszedł do niego i położył mnie na nim. Na moim ciele składał miliony pocałunków.Jego ręce weszły pod moją spódniczkę, jednocześnie na moim ciele zaczął składać mokre pocałunki. Moje ręce ściągnęły z niego koszulkę i spodnie, gdy on zaczął podciągać moją bluzkę ściągając mi ja przez głowę. Gdy już pozbyliśmy się nawzajem swoich ubrań chłopak zawisł nade mną i zaczął namiętnie całować.
-Jak będziesz chciała żebym przestał to mi powiedz ok?-spytał z troską.

-Ok-odpowiedziałam patrząc mu w oczy.

Chłopak obcałowywał moje ciało jednocześnie wprawiając mnie w szał. Nagle szatyn wszedł we mnie bez ostrzeżenia na co krzyknęłam głośno, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Czułam jakby coś próbowało mnie rozerwać od środka. Louis widząc, że sprawił mi ból chciał się odsunąć, ale go zatrzymałam.

-Nie, zostań-powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Ale sprawiam ci ból-chłopak skrzywił się.

-Tak czy siak będę musiała to zrobić-uśmiechnęłam się próbując zamaskować ból na mojej twarzy.

-Na pewno?

-Jestem pewna

Po tych słowach niebieskooki zaczął się wolno poruszać w przód i w tył. Próbowałam się nie krzywić i nie okazywać mu jak bardzo mnie boli, ale on i tak widział. Później ból ustał, a ja odczuwałam samą przyjemność. Lou chyba też patrząc na to w jaki sposób oddycha i jak co chwilę jęczy moje imię. Chłopak przyspieszył swoje ruchy, a w moim podbrzuszu coś się budowało. Jęczeliśmy coraz głośniej. Doszliśmy razem krzycząc nawzajem swoje imiona, a po moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło. Szatyn wyszedł ze mnie i opadł obok. Przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. 

#Rano#
Obudziłam się i gdy tylko przypomniałam sobie co robiłam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Lou już nie śpi tylko bawi się swoim telefonem. Przytuliłam się do niego, ale chłopak mnie odepchnął. 
-Co jest?-spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-To nie wyjdzie-powiedział.
-Ale co?-spytałam mając nadzieję na to, że moje przypuszczenia nie będą się sprawdzały.
-"My" to nie ma sensu między nami jest 8 lat różnicy-powiedział, a ja byłam dosłownie wściekła.
-Jakoś kiedy mnie pieprzyłeś to ci to nie przeszkadzało!-krzyknęłam.
-Przepraszam-powiedział spuszczając głowę.
Wstałam szybko z łóżka i zaczęłam się ubierać nie zwracając uwagi na to, że świecę mu tyłkiem przed oczami. Kiedy miałam na sobie każdą część swojej garderoby i torebkę w ręcę to otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić, ale zatrzymała mnie ręka Louisa.
-Mogłabyś...nie mówić nikomu o tym....co tu się wydarzyło?
-Spierdalaj-syknęłam mu w odpowiedzi.
Wyrwałam mu się i wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami z całej siły. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. 

Po raz kolejny jeden z nich zburzył mi cały mój świat.