piątek, 27 maja 2016

Rozdział 19 "Briana"

Kiedy Louis wrócił i zobaczyłam jego siostry nie mogłam uwierzyć, że one zmieniły się tak bardzo. Lottie podcięła lekko włosy i zafarbowała. Dodatkowo maluje się inaczej. I ma inny styl.
Fizzy już nie jest taka niska i nie ma już włosów do ramion.
Bliźniaczki Phoebe i Daisy także dużo urosły i nie są takie szczerbate.
Wszystkie podeszły razem z Louisem do ogrodu.
-Kto to?-spytała Lottie wskazując na mnie.
-Lotts nie poznajesz mnie? No wiesz ty co?!-uśmiechnęłam się do niej.
-Ness?! Ale jak?! Co?! Dlaczego?! I O MÓJ BOŻE TY JESTEŚ W CIĄŻY!-krzyknęła dziewczyna po czym mocno mnie przytuliła.
-Lotts dusisz-powiedziałam, a dziewczyna szybko ode mnie odskoczyła bojąc się, że zrobi krzywdę dzieciom.
Później podeszłam do Fizzy i przedrzeźniałam ją, że jest niska. Po czym ją przytuliłam. Później przytuliły się do mnie bliźniaczki. Nie wierzę, że one mnie pamiętają. A jednak.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłyśmy za tobą-powiedziała Fizzy.
-I nie masz pojęcia jak chłopakom dostało się za ciebie-puściła mi oczko Lottie.
Cały dzień spędziliśmy leniuchując w ogrodzie. Później zdecydowałam się, że to ja położę spać Phoebe i Daisy. Wygoniłam je po kolei do łazienki. Kiedy były już w łóżku przeczytałam im bajkę, odpowiedziałam na kilka pytań po czym zmuszona byłam im zaśpiewać kołysankę. W połowie utworu dziewczynki zasnęły, a ja przykryłam ich szczelniej kołdrą po czym wyszłam cicho z pokoju i wróciłam do reszty.
Po jakiejś godzinie Fizzy także zdecydowała się iść spać. 
Kiedy i mi zachciało się spać poszłam do pokoju, a za mną przyszła Lottie. 
-Opowiadaj-powiedziała.
-Nie. Najpierw pójdziemy grzecznie się wykąpać po czym w piżamach będziemy leżeć w moim łóżku i będziemy rozmawiać póki nie zaśniemy-powiedziałam z uśmiechem i już po 15 minutach siedziałyśmy na moim łóżku. Opowiedziałam jej dokładnie WSZYSTKO. Długo się nie widziałyśmy, ale wiem, że mimo iż jest siostrą Louisa to mu nic nie wygada. Gadałyśmy dopóki obie nie zasnęłyśmy.
#Rano#
Obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do łazienki wymiotować. Mimo, że to nie jest to stadium ciąży to lekarz mówił, że nieraz mogą się pojawiać mdłości do końca ciąży. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju, aby wybrać ubrania na dziś. Wróciłam do łazienki i ubrałam na siebie czarne skórzane legginsy i szarą bluzkę
Do tego ubrałam sandałki
Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozpuściłam moje włosy. Spryskałam się jeszcze perfumami i wyszłam z łazienki. W moim pokoju już nie było blondynki. Pewnie poszła się ubrać. 
Zeszłam na dół do kuchni siedzieli tam wszyscy oprócz blondynki. Po chwili dołączyła i ona. Siadłam do stołu i zaczęłam "pożerać" śniadanie. Po chwili po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedział Liam.
Po chwili do kuchni wpadła jakaś blondynka. Miała podpuchnięte od płaczu oczy i rozmazany makijaż. 
-Briana?-spytał Louis.
-Lou. Ja.....ja......ja...ja jestem......ja jestem w ciąży.......w ciąży z tobą-powiedziała dziewczyna płaczliwym tonem i pokazała chłopakowi chyba zdjęcie USG.
-Ej Bri uspokój się. Damy radę. Jesteśmy w tym razem. Nie zostawię cię-powiedział chłopak. 
Nie mogłam już tego wytrzymać.
-Niedobrze mi-powiedziałam.
 Z hukiem podniosłam się z krzesła po czym jak najszybciej wyszłam z kuchni. Wpadłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Ktoś odgarniał mi włosy z twarzy. Spojrzałam do góry i zobaczyłam Harrego. Kiedy mój żołądek był pusty wstałam i podeszłam do umywalki. Przemyłam usta wodą i spojrzałam na siebie w lustrze. Po moich policzkach płynęły łzy. 
-Harry chcę zostać sama-powiedziałam.
-Ale...-powiedział.
-Harry....Proszę-przerwałam mu.
Chłopak westchnął po czym wyszedł z łazienki, a ja mogłam spokojnie dać płynąć łzom.

piątek, 20 maja 2016

Rozdział 18 "Pocałunek"

*Oczami Ness*
Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Na szczęście szybko uświadomiłam sobie co się dzieje i odskoczyłam od chłopaka. Chrząknęłam i powiedziałam:
-Chyba powinniśmy już wracać.
-Masz rację - powiedział chłopak.
Po chwili wielkie koło ruszyło, a my wyszliśmy z kabiny i ruszyliśmy w stronę jego auta. Dało się wyczuć między nami niezręczną ciszę. Dotarliśmy do czarnego Range Rover'a i chłopak pomógł mi wsiąść do auta.
Podróż do domu także minęła nam w ciszy. Kiedy tylko auto zatrzymało się na podjeździe chciałam wysiąść, ale uniemożliwiła mi to ręka chłopaka trzymająca moje ramię. Odwróciłam się do niego i poczułam jak chłopak mnie całuje. Nie mogłam się oprzeć więc sama wzięłam inicjatywę i oddawałam pocałunki. Po chwili podniosłam się i usiadłam mu okrakiem na kolanach. Nie wiem ile minęło, ale kiedy odsunęliśmy się od siebie głośno dysząc zobaczyłam jak na niebie wschodzi słońce.
-Dlaczego mnie pocałowałeś? - spytałam.
-Jak mamy żałować to musimy mieć czego - powiedział.
-Nie żałuję, ale uznajmy że to był taki pocałunek na zgodę - uśmiechnęłam się lekko.
-Skoro mamy się tak godzić za każdym razem to trzeba się częściej kłócić - powiedział Lou na co ja się głośno zaśmiałam.
Zeszłam z jego nóg i wyszłam z samochodu. Po chwili chłopak zrobił to samo. Weszliśmy po cichu do domu i żegnając się krótkim 'dobranoc' każde z nas poszło do własnego pokoju.
Kiedy byłam już u siebie to szybko przebrałam się z powrotem w piżamę i położyłam się do łóżka. Dotknęłam palcami swoich ust i zaczęłam się uśmiechać do siebie jak wariatka. Wiem jestem komplenie głupia. Wiem, że będę cierpieć, ale nie mogę przestać robić tych wszystkich rzeczy. To jest silniejsze ode mnie. Na początku miałam plan, aby wogóle się do niego nie odzywać, ale on przyciąga mnie do siebie jak magnez. Chyba wariuję. Nie mogłam zasnąć. Miałam ochotę na coś słodkiego. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju udając się do kuchni. Przeszukałam wszystkie szafki, ale w końcu zmalazłam 4 paczki ciastek, jakieś żelki i czekoladę. Zrobiłam sobie jeszcze kakao i z nowymi zdobyczami udałm się z powrotem do pokoju.
Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale zjadłam wszystko. Papierki po słosyczach wyrzuciłam do kosza, a pusty kubek postawiłam na stolik. Położyłam się znowu do łóżka i tym razem zasnęłam bez problemu. 
*Następny dzień*
Wstałam rano. O godzinie 13:00. No, ale jak poszłam spać ok. 6 rano no to co się dziwić. Wyszłam z cieplutkiej pościeli i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i nasmarowałam moje ciało masłem kakaowym. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju i podeszłam do szafy wybierając ciuchy na dzisiaj. Trochę dziwnie teraz w tym pokoju bez Vici, ale ona ma już własny pokój więc nie będzie ze mną.
Z szafy wyjęłam ubrania i poszłam z powrotem do łazienki. Założyłam na siebie czystą bieliznę, a na nią sukienkę
Do tego ubrałam jeszcze niebieskie baleriny
Do tego ubrałam jeszcze niebieskie baleriny
Zrobiłam makijaż
A włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone
A włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Spryskałam się jeszcze perfumami i gotowa wyszłam z łazienki. Wzięłam do ręki mojego iphona i podreptałam do kuchni. Przygotowałam sobie kanapki z nutellą i ogórkiem na śniadanie i zaczęłam jeść popijając herbatą z mlekiem. Tak wiem to wszystko jest dziwnie połączoone no, ale co ja zrobie. Mam takie zachcianki.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam do ogrodu wiedząc, że pewnie wszyscy są właśnie tam. Nie pomyliłam się. Wszyscy siedzieli i gadali.
-Hej - uśmiechnęłam się na co oni zrobili to samo odpowiadając mi - Gdzie Louis?
-Pojechał po siostry - powiedział Harry, a ja zmarszczyłam brwi - Po tym jak mama Lou zmarła to on wziął pod opiekę Lottie i Fizzy, a Phoebe i Daisy mieszkają u ojca, ale i tak są tutaj bardzo często.
-Czyli, że Lottie i Fizzy mieszkają tutaj? - spytałam.
-Dokładnie - powiedział loczek.
-To dlaczego ich tu nie było?
-Przez ten czas były u ojca.
-Aha - powiedziałam i usiadłam Harremu na kolanach wdrążając się w rozmowę innych. 

Rozdział 17 "Kocham Cię"

-Fajna czapka-powiedział uśmiechając się. Po chwili dopiero zorientowałam się, że mamy takie same. Po cichu wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego auta.
-Gdzie jedziemy?-spytałam cicho.
-Zobaczysz-powiedział.
W samochodzie było czuć niezręczną ciszę. Aby jakoś zabić czas przełączałam stacje radiowe i widziałam jak chłopak się tym irytuje, ale wciąż pozostawał cicho. Zaczęło mi się nudzić. Zaczęłam się przyglądać chłopakowi. Kiedy moje oczy patrzyły na jego malinowe usta on zwilżył je językiem na co szybko oparłam się o zagłówek i zamknęłam oczy . Słyszałam jak chłopak śmieje się z mojej reakcji. Patrzyłam się w szybę. Przed nami rozciągał się piękny widok.
 Przed nami rozciągał się piękny widok
Londyn nocą jest po prostu boski.
-Muszę zawiązać ci oczy-powiedział szatyn.
-Chyba ci gorzej-prychnęłam.
-Ufasz mi?-spytał.
-No właśnie nie bardzo-powiedziałam.
-Zaufaj mi choć ten jeden, jedyny raz-westchnął.
-No niech ci będzie, ale jak coś mi się stanie to będę ci w nocy robić takie Paranormal Activity , że się posikasz-powiedziałam.
-Umowa stoi-uśmiechnął się chłopak i zawiązał mi oczy czerwoną bandamką. Byłam cholernie wściekła na siebie, że się na to zgodziłam. Przejechaliśmy autem jeszcze kawałek i czułam jak stajemy. Po chwili poczułam na sobie ręce chłopaka. Asekurował mnie. Szliśmy chwilę. Ręce chłopaka spoczywały na moich biodrach. Uśmiechałam się do siebie za każdym razem kiedy Lou głaskał mnie po mojej skórze. Usiedliśmy gdzieś i chłopak odwiązał mi materiał z oczu. Przed nami widać było piękną panoramę nocnego Londynu.
Nie mogłam uwierzyć, że Louis zabrał mnie na London Eye
Nie mogłam uwierzyć, że Louis zabrał mnie na London Eye .
-Wow-udało mi się wypowiedzieć.
-Podoba się?
-To jest piękne, ale po co mnie tutaj zabrałeś? - zmarszczyłam brwi.
-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie-powiedział patrząc mi w oczy.
-Jest okej. Byłeś pijany - uśmiechnęłam się lekko.
-Nie chodzi mi tylko o to. Chciałem Cię też przeprosić za to co powiedziałem tamtego ranka - spuścił głowę.
-Nie przepraszaj za prawdę - powiedziałam.
-Ale chodzi o to, że to nie była prawda. Po prostu przestraszyłem się wtedy i pomyślałem jakie mogą być konsekwencje. Nie chciałem mówić tego wszystkiego. Tak naprawdę nie przeszkadza mi różnica wieku. Podobasz mi się. Co ja gadam Ja Cię Kocham! Dlatego Ness czy wybaczysz mi i zostaniesz moją dziewczyną? - spytał z nadzieją w oczach.
-Louis wybaczę Ci - powiedziałam i widziałam jak szatyn się uśmiecha - Ale nie zostanę twoją dziewczyną.
-Co? Dlaczego? - chłopak był zdezorientowany.
-Teraz nie mogę patrzeć tylko na siebie. Nie chcę żeby moje dzieci później cierpiały za moje głupie decyzje. Wybaczyłam ci, ale nie dam rady być z tobą to by było zbyt skomplikowane. Zostańmy po prostu przyjaciółmi. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem. Znajdziesz jeszcze swoją wymarzoną dziewczynę. Ja nie nadaję się do tej roli. Przykro mi - powiedziałam.
-Cieszę się, że byłaś ze mną szczera. Dziękuję za wybaczenie. Będę najwspanialszym przyjacielem. Obiecuję ci to - chłopak mnie przytulił.
Czułam jak robi mi się gorąco. Moje serce przyśpieszyło swoją pracę. Kocham go. Cholernie go kocham, ale nie mogę z nim być. Wiem, że na dłuższą metę to i tak by nie wypaliło. Jego fani nie dali by nam spokoju. To co mówiłam było prawdą. Nie dam skrzywdzić moich dzieci, a wiem jacy są fani chłopaków. Nie dali by żyć nikomu.
-Mogę? - spytał Lou wskazując na mój brzuch. Pokiwałam twierdząco głową, a jego ręka już po chwili spoczywała na moim brzuchu. Widziałam uśmiech na jego twarzy kiedy dzieci poruszyły się, a jedno z nich kopnęło w miejsce gdzie spoczywała jego ręka. Patrzyłam na niego. W tym momencie on również poniósł swój wzrok. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać....
****************************************************************************************
Przepraszam was za brak rozdziału. Miałam nakład pracy. Brak czasu. Za chwilę dodam też następny rozdział mam nadzieję, że jeżeli siewam spodobają to zostawicie po sobie ślad 
Xxx

piątek, 6 maja 2016

Rozdział 16 "Karaoke"

*Oczami Ness*
Po śniadaniu ja, Perrie i Vici poszłyśmy się szykować do wyjścia na miasto. Niechcący podsłuchałam rozmowę Harrego i Louisa. Louis boi się, że może zrobić mi krzywdę wiec idzie razem z Harrym na spotkanie do psychologa. On robi to dla mnie. Dobra Ness ogarnij się. Wyraźnie ci powiedział, że nigdy nie będziecie razem. 
Ubrałam jedyne spodnie, w które się mieszczę, czyli czarne rurki ciążowe
Niestety żadna bluzka nie dała rady już ukryć mojego brzucha. Zdecydowałam się na szarą bluzkę ze skórzanym wykończeniem. Mimo, że to dopiero początek 6 miesiąca to jednak bliźniaki więc brzuch jest duży.
Czarne trampki zdecydowanie były teraz najlepszym rozwiązaniem
Włosy tylko rozczesałam. Nie mogłam zrobić z nimi nic innego, bo były krótkie i falowane. Mój dzisiejszy makijaż składał się z podkładu, eyelinera, tuszu do rzęs i różowej szminki.
Założyłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, wzięłam torebkę i mogłam iść. Na dole była już Vici, a po chwili na dół zeszła też Perrie. Obie były tak samo zdziwione tym, że pokazuje mój brzuch. Kiedy wytłumaczyłam im, że nic już go nie zakrywa i w większość rzeczy się nie mieszczę zaczęły się śmiać.
Wyruszyłyśmy do centrum handlowego. 
#4 godziny później#
Przeszłyśmy już chyba wszystkie sklepy. Kiedyś chciałabym jeszcze chodzić, ale teraz nogi mi odpadają. Dodatkowo 2 razy musiałyśmy ukrywać się przed fankami Perrie i paparazzi. Kupiłam sobie takie rzeczy jak np.
-wiele par legginsów ciążowych
-koszulki ciążowe (większość z zabawnymi napisami)
-sukienki ciążowe
no i oczywiście nie obeszło się bez rzeczy dla moich maluszków większość kupowałyśmy 2 pary identycznych.
    
    
    
I wiele innych. Jutro będzie trzeba wyciągnąć któregoś z chłopaków i kupić wózek, łóżeczko itp. Trzeba powoli zacząć się szykować. W końcu to już początek 6 miesiąca. 
Wykończone wróciłyśmy do domu. Zdążyłyśmy akurat na spóźniony obiad, który gotował Harry. Przyznam szczerze, że chłopak potrafi gotować. To właśnie on zgodził się, aby pojechać ze mną jutro do sklepu. Zgłosił się jeszcze Louis, więc będzie ciężko. Mogłam mu odmówić, ale reszta chłopaków podejrzewałaby, że coś jest nie tak. I tak już coś podejrzewają, przecież mieliśmy kiedyś taki dobry kontakt. Za dobry. 
Po sprzątnięciu kuchni zdecydowaliśmy zagrać w karaoke. Oni są tacy skromni, że stwierdzili, iż śpiewami ich piosenki. Pierwszy śpiewał Louis. Zaśpiewał No control.
    
Czułam się dziwnie. Kiedy śpiewał patrzył się na mnie. Jakby śpiewał to do mnie. 
Później zdecydowałam się śpiewać ja. Zaśpiewałam They don't know about us.
    
Nie mogłam się powstrzymać i ciągle spoglądałam na Louisa. Kiedy nasze oczy się spotkały moje serce zabiło szybciej. On uśmiechał się do mnie. Tym takim Louisowym uśmiechem. Kiedy skończyłam śpiewać dostałam wielkie brawa.
-Wow! Dlaczego my nie wiemy, że umiesz tak zajebiście śpiewać?!-spytał Harry przytulając mnie. Spojrzałam w miejsce gdzie stał Lou, ale jego już tam nie było.
#wieczór#
Miałam iść właśnie spać kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł Louis. Nie powiem, byłam zdziwiona jego widokiem.
-Hej-powiedział.
-Hej-odpowiedziałam.
-Wiem, że jesteś na mnie zła, ale mogłabyś ze mną pojechać w jedno miejsce?-widziałam prośbę w jego oczach.
-Nie jestem zła. Jestem wściekła. Nie pojadę z tobą nigdzie jest 22:00-powiedziałam.
-Proszę
-Nie.
-Proszę
-Nie.
-Proszę
-Ught...Dobra daj mi piętnaście minut-poddałam się.
-Czekam na dole-chłopak zniknął za drzwiami.
Szybko ubrałam na siebie czarne legginsy ciążowe
    
Czarną bluzkę ciążową z długim rękawem
I czarne converse za kostkę
Włosy zostawiłam rozpuszczone nakładając na nie moją ulubioną beanie
    
Wzięłam telefon do ręki i wyszłam po cichu z pokoju, aby nikogo nie obudzić. Byłam ciekawa co Louis ode mnie chce.

czwartek, 5 maja 2016

Rozdział 15 "Psycholog"

-Co to do kurwy ma być?!-głośny krzyk obudził mnie z błogiego snu. 
Chciałam się podnieść, ale czyjaś ręka mi to uniemożliwiała. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że to ręka Harrego. Przypomniałam sobie, że przyszedł do mnie jak płakałam. Spojrzałam w stronę drzwi gdzie stał wściekły Niall. Po chwili za nim stanęła reszta chłopaków, Perrie i Vici.
-Mógłbyś się nie drzeć? Cały Londyn cię słyszy-mruknęłam.
-Ness, dlaczego śpisz przytulona do pieprzonego Stylesa?-powiedział przez zęby blondyn.
-Przypominam ci, że "pieprzony Styles" to twój przyjaciel powiedziałam.
-Nie zmieniaj tematu. Dlaczego z nim spałaś?-spojrzałam na wszystkich. Mieli zaciekawione miny. Louis jakby smutną? Nie mogłam im powiedzieć co się wczoraj stało.
-Gadaliśmy z Harrym do późna i zasnęliśmy. Nic się nie działo-powiedziałam, a oni odetchnęli z ulgą.
Po chwili wszyscy opuścili mój pokój. No oprócz śpiącego Harrego. On to musi mieć twardy sen skoro nawet krzyk Nialla go nie obudził. Zdecydowałam się go jednak obudzić. Potrząsnęłam nim, ale to nic nie zdziałało. Wpadł mi do głowy super plan. Usiadłam na nim i zaczęłam go gilgotać. Momentalnie się obudził. Niestety już po chwili to ja byłam gilgotana. 
-Dobra już koniec!-krzyknęłam nie mogąc opanować śmiechu.
-Coś za coś-powiedział chłopak uśmiechając się cwanie.
-Co chcesz?-spytałam podejrzliwie. 
Chłopak postukał się palcem wskazującym po policzku. Wywróciłam oczami i nachyliłam się w kierunku wskazanego miejsca. Chłopak w ostatniej chwili przekręcił głowę tak, że moje usta wylądowały na jego. Chłopak pogłębił pocałunek. Po chwili i ja zaczęłam. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze prosząc o wejście. Bez zawahania uchyliłam wargi, a jego język zaczął przyjemnie łączyć się z moim. Chłopak dobrze całował, ale Louis lepiej. Na myśl o chłopaku odsunęłam się szybko od Harrego i wstałam z łóżka. 
-To nie powinno mieć miejsca-powiedziałam spanikowana.
-Przepraszam-spuścił głowę.
-To nie twoja wina, sama oddawałam pocałunek-podeszłam do niego-Po prostu o tym zapomnijmy. Nie chcę, aby pomiędzy nami było coś oprócz przyjaźni. Nie chcę pakować się w związek.
-Ok-powiedział.
-Przyjaciele?-wystawiłam moją rękę.
-Przyjaciele.-chłopak złapał moją dłoń i potrząsnął nią jako znak zgody.
*Oczami Harrego*
Nie wiem co mnie napadło, że pocałowałem Ness. Nie powiem, że tego żałuję, bo tak nie jest. Odkąd pamiętam dziewczyna zawsze mi się na jakiś sposób podobała. Styles do cholery opanuj się! Ona ma piętnaście lat i do tego jest w ciąży! 
Kiedy dziewczyna zaproponowała przyjaźń zgodziłem się. Nie dla tego, że tego chcę, ale dlatego, bo tylko w taki sposób mógłbym być z nią blisko. Wiem, że ona nigdy nie chciałaby ze mną być, ale wystarczy, że będę ją miał jako przyjaciółkę i już będę szczęśliwy.  
Po tym jak zeszliśmy na dół na śniadanie, zjedliśmy je i poszedłem do Louisa. Musiałem z nim porozmawiać o wczorajszych wydarzeniach. Zapukałem do jego drzwi i po usłyszeniu pozwolenia wszedłem.
-Stary, musimy pogadać-powiedziałem siadając obok niego na łóżku.
-O czym?-chłopak zmarszczył brwi.
-Pamiętasz co się wczoraj stało?-spytałem patrząc mu w oczy.
-Nie-powiedział odwracając wzrok.
-Nie kłam-powiedziałem.
-Skąd wiesz, że kłamię?-spytał.
-Odwróciłeś wzrok, ale nie zmieniaj tematu.
-No dobra. Wyjątkowo pamiętam wszystko-powiedział.
-Opowiedz mi o tym dlaczego chciałeś skrzywdzić Ness-chłopak pobladł.
-Skąd wiesz?-przełknął ślinę.
-Powiedziała mi.
-Nie wiem dlaczego chciałem to zrobić. To było silniejsze ode mnie, ale kiedy powiedziała, że się mnie boi przestałem. Dotarło do mnie, że mogłem zrobić jej krzywdę. Widziałem jak płakała. Kurwa nie chcę taki być. Nie chcę żeby się mnie bała-Louis ciągnął za końcówki swoich włosów.
-Jak ma się ciebie nie bać? Ty chciałeś ją zgwałcić-powiedziałem zaciskając pięści na myśl, że mogła jej się stać krzywda.
-Nie byłem sobą. To przez dragi-przetarł twarz rękami.
-Przestań brać. Zrób tak jak ja i idź to psychologa leczącego uzależnienia. On ci pomoże-powiedziałem kładąc mu rękę na ramieniu.
-Weźmiesz mnie ze sobą na następną wizytę?-spytał.
-Następną wizytę mam dzisiaj. Bądź gotowy za godzinę-oznajmiłem.
-Ok. Dzięki stary. Za wszystko-powiedział.

wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 14 " Nałóg"

Chłopak zaczął się do mnie zbliżać. Chciał mnie pocałować. W ostatniej chwili zdążyłam odwrócić głowę tak, że usta chłopaka wylądowały na moim policzku. Chłopak spróbował jeszcze raz, ale i tym razem mu się nie udało.
-Nie odsuwaj się.-szepnął mi do ucha uwodzicielskim głosem przez co moje serce przyspieszyło swój bieg o ile to było jeszcze możliwe.
-Uspokój się-wydusiłam z siebie.
-Przecież wiem, że mnie pragniesz-szeptał głaskając mnie po policzku odepchnęłam jego rękę i próbowałam się podnieść, ale chłopak zacieśnił uścisk.
-Lou, jesteś pijany-powiedziałam próbując się wydostać.
-Dasz mi to co chcę, albo sam sobie wezmę-powiedział odwracając nas tak, że leżałam pod nim, a on zablokował moje nadgarstki, w moich oczach pojawiły się łzy.
-Proszę cię, przestań, to boli-łkałam, bo chłopak zgniatał mi moje nadgarstki swoimi palcami.
-Nie byłaś grzeczna-chłopak jedną ręką trzymał moje nadgarstki, natomiast drugą zaczął kierować od moją koszulką.
-Przestań.-Powiedziałam, ale chłopak był jak w transie-Boję się ciebie.
Po tych słowach chłopak zamarł. Nagle jakby wytrzeźwiał i odsunął się ode mnie puszczając jednocześnie moje nadgarstki. Szybko wstałam i patrzyłam na niego oczami całymi we łzach. Szatyn próbował się do mnie zbliżyć, ale ja się odsuwałam od niego.
-Ness...-powiedział delikatnie.
-Nie zbliżaj się do mnie-szepnęłam i uciekłam z jego pokoju.
Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Osunęłam się po nich i zaczęłam płakać jak małe dziecko.
Nie wiem ile tak płakałam. Ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Zacisnęłam usta w cienką linię, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Bałam się, że to znowu Louis będzie chciał zrobić mi krzywdę.
-Ness wiem, że tam jesteś. To ja Harry. Otwórz mi.-powiedział.
-Jest tam Louis?-spytałam cicho moim zachrypniętym od płaczu głosem.
-Jestem sam-powiedział Hazz.
Wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi. Do środka wszedł loczek. Nie był pijany. Jak widać chłopak szybko trzeźwieje. Widząc, że jestem cała zapłakana chłopak przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam się do niego. Było od niego czuć woń alkoholu, ale był trzeźwy. Chłopak zaczął mnie uspokajać. Podniósł mnie jak pannę młodą i podszedł do mojego łóżka. Usiadł na nim, sadzając mnie sobie na kolanach. Głaskał mnie opiekuńczo po włosach. 
-Powiesz co się stało?-spytał delikatnie.
-No, bo jak usnęliście na kanapie to razem z Perrie zaprowadziliśmy was do waszych pokoi. Niestety Perrie została przytulona przez pijanego Zayna przez co nie mogła mi dalej pomagać. Zeszłam na dół sama został tylko Louis. Zaprowadziłam go do jego pokoju i położyłam. On mnie przytrzymał i wywróciłam się na niego. On próbował mnie pocałować, ale zaczęłam się wyrywać. Przygwoździł mnie do łóżka. Mówiłam żeby przestał, ale on dalej próbował mnie....dopiero jak powiedziałam, że się go boję przestał. Jakby obudził się z jakiegoś transu. Wstałam i uciekłam mu. On mógł mnie.....-ponownie się rozpłakałam. Harry przytulił mnie mocniej do siebie.
-Wiedziałem, że tak będzie-powiedział chłopak sądząc pewnie, że tego nie usłyszę.
-O co chodzi?-spytałam.
-Pamiętasz jak Niall przed twoim wyjazdem był taki agresywny? Brał narkotyki żeby zapomnieć. Po twoim wyjeździe żaden z nas nie mógł normalnie funkcjonować. My także spróbowaliśmy. Po pierwszym odlocie było okej. Z czasem braliśmy coraz częściej. Potrzebowaliśmy tego. Kiedy wróciłaś ty poszedłem zapisać się do lekarza leczącego uzależnienia, bo wiedziałem, że po dragach byłem agresywny. Niestety tylko ja zdecydowałem się na ten krok. Nie namawiałem ich do tego samego, bo wiedziałem, że i tak nic nie zdziałam. Louis dzisiaj wyjątkowo przegiął z narkotykami i wiedziałem, że po takiej dawce będzie bardzo agresywny. Pilnowałem go popijając różnego rodzaju alkohol przez co odleciałem-zakończył swój monolog, a ja miałam oczy wielkości talerzy.
-Czy Perrie wie, że Zayn....ćpa?-spytałam.
-Nie. Kiedy Zayn wie, że z Perrie mają się spotkać to stara się nie brać, ale jest wtedy nie do zniesienia przez co ostatnio omal nie zerwali-powiedział.
Ziewnęłam zmęczona.
-Idź spać-powiedział chłopak i chciał iść. Złapałam go za rękę.
-Zostaniesz ze mną?-spytałam.
Chłopak uśmiechnął się i położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 13 "Prawda"

*Oczami Ness*
Perrie z uwagą wsłuchiwała się w moje słowa. Zaczęłam jej opowiadać wszystko co działo się po moim wyjeździe. Zaczynając od imprez kończąc na tym, że uprawiałam seks z Louisem i jestemz nim w ciąży. Widziałam jak emocje na twarzy dziewczyny się zmieniają. Kiedy skończyłam jej twarz wyrażała jedynie współczucie. Nie chciałam tego. Nie chciałam, by mi współczuła. Nigdy nie lubiłam litości. 
-Nie masz zamiaru mu powiedzieć ?-spytała, a ja dobrze wiedziałam o co jej chodzi i pokręciłam głową przecząco- Musisz to zrobić. On też powinien wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
-Perrie nie mam mowy nawet o tym, że mu powiem. Koniec i kropka. Mam nadzieję, że ty także dotrzymasz mojej tajemnicy-powiedziałam.
-Twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna, ale zastanów się jeszcze raz, czy chcesz odbierać swoim dzieciom ojca?-spytała.
-Jeżeli mu powiem one będą cierpieć jeszcze bardziej powiedziałam i spuściłam głowę czując piekące łzy pod powiekami.
Już po chwili słona ciecz znalazła ujście i płynęła sobie po moich policzkach. Dziewczyna widząc, że płaczę przytuliła mnie i szeptała do ucha, że wszystko będzie dobrze. Po chwili otarłam moje policzki i przestałam płakać. Perrie wyciągnęła z kieszeni chusteczki i otarła nimi moją twarz. Kiedy nie było na niej już żadnych śladów łez, wstałyśmy z ławki i zaczęłyśmy iść w stronę domu. Cieszyłam się z tego, że jest już ciemno, bo nikt nie mógł nas dostrzec. Nawet paparazzi. Wiedziałam, że w końcu wszyscy dowiedzą się, że wróciłam i do tego w ciąży, ale miałam nadzieję, że stanie się to nieprędko.
Wróciłyśmy do domu i zastaliśmy super obrazek. Chłopaki i Vici spali przytuleni do siebie na kanapie. Wiedzieliśmy czym jest to spowodowane, bo w powietrzu unosił się zapach alkoholu, a po całym salonie walały się puste butelki po piwie.
-Trzeba, by ich obudzić niech idą do swoich pokoi, bo rano będą jękać, że ich wszystko boli-powiedziałam.
-Masz rację-dziewczyna przyznała mi rację.
Dziewczyna podeszła do Liama i obudziła go, a chłopak powędrował do swojego pokoju. To samo zrobiła z Niallem, niestety chłopak nie był w stanie sam ustać na nogach więc musiałyśmy go zaprowadzić. Harry tak samo. Na szczęście moja czerwonowłosa przyjaciółka mogła iść sama do swojego pokoju. Blondynka obudziła swojego narzeczonego i jego także musiałyśmy zaprowadzić. Kiedy położyłyśmy go na łóżku Perrie została przygwożdżona do łóżka jego ciałem. Próbowała się wyślizgnąć z jego przytulania, ale niestety na marne. Kiedy uspokoiłam ją, że dam radę dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i wtuliła w swojego narzeczonego. Wyszłam z ich pokoju i zamknęłam drzwi. 
Zeszłam z powrotem do salonu. Gdzie zobaczyłam Louisa śpiącego na kanapie. Potrząsnęłam chłopakiem, a on otworzył oczy. Niestety, kiedy tylko wstał z kanapy od razu upadł na nią z powrotem.
Wzięłam rękę szatyna i przełożyłam ją sobie przez barki i pomogłam chłopakowi wstać z kanapy. Zrobiliśmy parę kroków do przodu, a ja myślałam, że wyzionę ducha. Chłopak co chwilę potykał się o swoje własne nogi i musiałam go ratować przed upadkiem. 
Weszliśmy na schody i o dziwo nie było tak źle jak myślałam. Może dlatego, że szatyn trzymał się poręczy. Z wielkim wysiłkiem, ale pokonaliśmy schody. Zaprowadziłam go do jego pokoju i położyłam na łóżku. Niestety Louis pociągnął mnie za sobą przez co wylądowałam na nim.