środa, 23 listopada 2016

Rozdział 26 "Nowa płyta"

                                                                           #tydzień później#
Briana już się do nas przeprowadziła. Oczywiście nie obyło się bez plotek przez paparazzi, którzy śledzą każdy nasz krok. Cały świat obiegła informacja o tym, że mam dzieci. Nikt z zewnątrz nie wie, że ich ojcem jest Louis. Na razie tak będzie najlepiej. 
Mieszkanie z Brianą nie jest takie złe. Myślałam, że będzie się kleiła do Lou, a ona tratuje go jak kolege. Swoją drogą jest całkiem sympatyczna. 
Zdążyłam się spotkać z Eleanor. Louis o tym nie wie i lepiej żeby tak zostało. Jedyny kto o tym wie to Lottie. Nawet Vici tego nie mówiłam. 
No i news. Vici spotyka się z Niallem! Jestem z tego taka szczęśliwa. Wiadome było, że od razu wpadli sobie w oko. Mam nadzieję, że ten związek przetrwa jak najdłużej.
Ja całymi dniami zajmowałam się Rose i Nathanem. Jak jedno się uspokoiło to drugie zaczęło płakać. Gdyby nie Briana, Vici i Lottie to bym zwariowała. Louis razem z chłopakami całymi dniami siedzą w studiu i nagrywają nową płytę. Jestem przez to trochę zła. No, bo wstają o 5 rano, o 6 jadą do studia i o 1 w nocy wracają. Czuję się jakbym nie miała Louisa. W końcu 4 godziny to mało.  W czasie gdy dziewczyny zajmowały się Nathanem i Rose ja poszłam sie przebrać. Zdecydowałam się założyć czarne rurki, brązowy sweter i czarne botki. Dobrałam do tego jeszcze czarną torebkę, pomalowałam się i uczesałam.
Ubrałam moje maleństwa i włożyłam ich do wózka.
Galeria nie była daleko więc zdecydowałyśmy się przejść.
************
Zakupy mnie wykończyły. Szczególnie część, gdy Rose i Nathan się obudzili, oraz kiedy musiałyśmy opieprzyć paparazzi.
Dzisiaj chłopaki wrócili o 7 wieczorem. Wreszcie mogłam się przytulić do mojego misiaczka. 
Kiedy wykąpaliśmy razem z Louisem nasze dzieci i położyliśmy je spać mogliśmy spokojnie siąść z resztą w salonie przed telewizorem. Kanał muzyczny. 
Kuzynka Nialla Horana z One direction widziana była dzisiaj w centrum handlowym wraz z Perrie Edwards, Lottie Tomlinson, Brianą Jungwirth, nieznaną nam czerwonowłosą pięknością i dziećmi. Gdy zostali przyłapani przez fotoreporterów rozpętała się burza. Każda z dziewczyn zaczęła krzyczeć i wyzywać wszystkich, którzy robili im zdjęcia. Takiego skandalu dawno nie było! To nie wszystko! Briana Jungwirth kochanka Louisa Tomlinsona jest w ciąży! Czyżby dlatego wprowadziła się do jego domu? Będziemy informować was na bieżąco!
-Co to kurwa miało być?-spytał wściekły Louis.
-Poszłyśmy do centrum handlowego, a tam napadli na nas paparazzi.Nasze dzieci zaczęły płakać. Miałam tam stać i się modlić?-spytałam.
-Po chuja wychodziłaś z tego jebanego domu?! 
-A co?! Mam siedzieć całymi dniami w domu? 
-Masz dzieci do chuja pana! 
-Nie Louis! Mamy dzieci! Ale ty najwidoczniej masz nas w dupie! Masz w dupie to, że śpię po 2 godziny, bo dzieci potrzebują kogoś 24 h na dobę! Gdyby nie dziewczyny już  dawno bym wykitowała! Rozumiem, że nagrywacie nową płytę, ale rodzina do cholery też jest ważna! Spróbuj poświęcić nam trochę czasu! -po moich policzkach płynęły łzy.
-Jak ci coś nie pasuje to zawsze możemy zerwać!
-A więc tak? Do tego dążysz? 
-Ness...Ja..
-Więc proszę bardzo! Z nami koniec! Od dzisiaj jedyne co nas łączy to dzieci-powiedziałam i z płaczem wybiegłam z salonu. 
Pobiegłam do naszego pokoju i zaczęłam pakować moje rzeczy. Po 2 godzinach byłam z powrotem w moim starym pokoju. 
Nie wierzę, że znowu dałam się nabrać. Poszłam nakarmić dzieci i kiedy usnęły przyszłam z powrotem do siebie. Zamknęłam się w łazience i wyciągnęłam moją starą znajomą. Chwile się wahałam, ale gdy zrobiłam pierwsze cięcie na nadgarstku wszystkie zmartwienia minęły. Po moich policzkach płynęły łzy, ale ja robiłam kolejne ślady na rękach.
Kiedy zaczęło mi się robić słabo włożyłam ręce pod zimną wodę. Kiedy krew nie płynęła tak jak wcześniej zabandarzowałam ręce i wyszłam z łazienki. Nie miałam na nic siły. 
Zasnęłam.

sobota, 10 września 2016

Rozdział 25 "Briana"

*Oczami Ness*
Usypianie dzieci trochę mi zajęło więc zdecydowałam, że nie będę siedzieć z wszystkimi w salonie tylko wezmę prysznic i pójdę spać. Akurat w momencie kiedy wyciągałam piżamę przyszedł Louis.
-Skarbie, co robisz?-spytał.
-Idę się kąpać i spać-powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.
-A może będziemy EKO i zaoszczędzimy wodę kąpiąc się razem?-spytał z cwanym uśmiechem.
-Nie masz na co liczyć Tomlinson-zaśmiałam się.
-Oj, no dobra, ale gdybyś zmieniła zdanie będę na dole-powiedział po czym mnie pocałował i wyszedł z pokoju.
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda powodowała, że moje mięśnie się rozluźniały. Byłam cholernie zmęczona. Umyłam jeszcze głowę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam ciało i włosy. Spojrzałam na swój brzuch. Był okropny, wszędzie rozstępy, obwisła skóra i tłuszcz. Ubrałam na siebie piżamę i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po chwili już odpłynęłam. 
Obudził mnie hałas. Zapaliłam światło i zobaczyłam Louisa leżącego na podłodze. Po chwili chłopak wstał i chwiejnym krokiem podszedł do łóżka.Położył się koło mnie, a jego ręka zaczęła wędrować pod moją piżamę. Szybko się odsunęłam.
-Przestań. Jesteś pijany-powiedziałam.
-No weź. Kochanie-jego ręka ponownie zaczęła jeździć po mojej nodze.
-Powiedziałam NIE-odsunęłam się.
-Dobra-prychnął i odwrócił się do mnie plecami.
Już prawie zasnęłam kiedy usłyszałam płacz dziecka. Szybko wstałam i poszłam do pokoju. To Nathan płakał. Kiedy go nakarmiłam i przebrałam to płakać zaczęła Rose. Po tym jak oboje byli przebrani, nakarmieni i uspani mogłam iść dalej spać.
#rano#
Wstawałam do dzieci prawie co pół godziny więc praktycznie nic nie spałam. Wyglądałam tragicznie i tak też się czułam. Chłopcy pojechali na wywiad, a Vici razem z nimi. Wykorzystując to, że dzieci śpią ubrałam się w szare dresy, czarną bokserkę i szarą bluzę. Włosy związałam w koka na czubku głowy.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem na śniadanie i zaczęłam jeść. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała Briana.
-Louisa nie ma-powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi.
-Ja nie przyszłam do Louisa, przyszłam do ciebie. Mogę wejść?-westchnęłam, ale otworzyłam drzwi szerzej tak, że mogła wejść.
-Chcesz się czegoś napić?-spytałam.
-Soku jeśli można-uśmiechnęła się lekko.
-A więc po co do mnie przyszłaś?-spytałam kiedy podałam jej sok.
-Słyszałam, że urodziłaś zdrowe bliźnięta. Gratuluję-powiedziała.
-Dziękuję, ale raczej nie o tym chciałaś pogadać
-Ness wiem, że jesteście z Louisem razem, wiem, że to jego dzieci. Tak. Ja również jestem z nim w ciąży, ale uwierz mi, że nie chcę ci go odbijać. Po prostu przychodząc tu wtedy nie wiedziałam, że ma dziewczynę, a chciałam, aby nasze dziecko wychowywało się z obojgiem rodziców. Jednak przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że skoro wy jesteście razem to chcę abyście byli szczęśliwi. Chcę tylko tego, aby Louis spędzał czas również z naszym dzieckiem. Szczerze to ja traktuję go tylko jak przyjaciela, więc nie masz się czego obawiać. Również z tobą chciałabym zachować dobre stosunki.
-Okej. Na początku może być trochę dziwnie, ale myślę, że to dobry pomysł-powiedziałam.
#Pare godzin później#
Louis, chłopcy i Vici wrócili z wywiadu jakąś godzinę temu. Louis był mega zdziwiony kiedy zobaczył jak ja i Briana siedzimy w salonie i rozmawiamy zabawiając Rose i Nathana. Porozmawialiśmy w trójkę i stwierdziliśmy, że Briana powinna z nami zamieszkać na jakiś czas. Jest w ciąży więc lepiej żeby miała przy sobie kogoś. No i mogłaby przyzwyczaić się do opieki nad dzieckiem. 

Wiadomość

Hej!
Mam nadzieję, że nie pominiecie tej wiadomości. Chodzi o to, że bardzo mało osób komentuje rozdziały. Widzę ile jest wyświetleń, a ile komentarzy. Wystarczy krótkie "super", a już lepiej na sercu. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale chciałam wam uświadomić, że jest to również motywacja dla mnie do dalszej pracy. Do następnego :)

wtorek, 6 września 2016

Rozdział 24 "Witaj"

#Oczami Louisa#
Kiedy tylko zostałem wygoniony z sali oparłem się o ścianę i zjechałem po niej. Podciągnąłem nogi pod brodę i zacząłem płakać. Rozryczałem się jak małe dziecko. 
-Lou?! Co jest?!- podbiegł do mnie Harry.
-Ness.....ona....-nie chciało mi przejść przez gardło.
-Co z nią?!-krzyknął Niall.
-Nie wiem! Urodziła i nagle te wszystkie maszyny zaczęły piszczeć!-krzyknąłem przez płacz.
-Nie to nie możliwe-powiedział blondyn i do mnie podszedł-To wszystko przez ciebie! Jeżeli jej się coś stanie to cię zabiję.
Nagle z sali wyszła lekarka. Szybko się podniosłem na równe nogi. 
-Pani doktor co z moją dziewczyną?-spytałem.
-Już wszystko dobrze. Nastąpiło zatrzymanie akcji serca, ponieważ to był duży szok dla organizmu, ale już wszystko zostało opanowane. Teraz przewieziemy Pańską dziewczynę na salę wraz z dziećmi i będzie Pan mógł do nich przyjść- powiedziała.
-Dziękuję-powiedziałem z ulgą.
-Proszę mi nie dziękować. To moja praca.
Po chwili z sali wyjechało łóżko z Ness. Widziałem, że była bardzo zmęczona. Za nią w specjalnych wózkach jechały nasze dzieci. Szliśmy cały czas za nimi dopóki nie dotarliśmy na salę. Pielęgniarka podała Ness naszego synka, a mi córeczkę.
-Witaj Rose Bella Tomlinson -powiedziałem z uśmiechem.
-Witaj Nathanie Jake'u Tomlinsonie- powtórzyła za mną Ness.
#3 dni później#
#Oczami Ness#
Dzisiaj wreszcie mogę opuścić szpital wraz z moimi dziećmi.
-I co gotwi na powrót do domku?-spytał mój chłopak.
-Tak, jak najbardziej, nie wytrzymam tutaj ani dnia dłużej-zaśmiałam się.
-Tylko jak wyjdziemy to spuść głowę na dół i nie odpowiadaj na żadne pytanie-powiedział  z troską.
-Okej, nie martw się-odpowiedziałam.
Louis wziął nosidełko z Nathanem i moją dużą torbę, a ja wzięłam nosidełko z Rose. Oczywiście zakryliśmy dzieci tak, aby paparazzi nie zrobili im zdjęć.
Wyszliśmy ze szpitala. Pierwszy poszedł Lou, a za nim ja. Zapięliśmy foteliki z tyłu. Usiadłam tam także ja, a Louis usiadł z przodu na miejscu pasażera i wtedy jego ochroniarz mógł ruszyć. 
Kiedy dojechaliśmy pod nasz dom wyciągnęliśmy dzieci wraz z torbą i weszliśmy do środka. 
-Witamy nowych lokatorów!-usłyszałam krzyk.
Wszyscy podchodzili do nas i przytulali.
-Chodźcie zobaczyć pokój-krzyknęła Vici.
-Okej idziemy-zaśmiałam się.
Weszliśmy do pokoju i nie mogłam uwierzyć. On jest taki piękny!
-Dziękuję wam wszystkim! Jest piękny!-krzyknęłam
-Dziękuję wam wszystkim! Jest piękny!-krzyknęłam.
#wieczorem#
Kiedy położyłam Rose i Nathana spać mogłam odpocząć. Co jak co, ale bycie mamą dwójki dzieci jest męczące. Wzięłam telefon i weszłam na twittera. Zostałam oznaczona.
-Jesteś słodki-powiedziałam i pocałowałam Lou
-Jesteś słodki-powiedziałam i pocałowałam Lou.
-Nie? Jestem męski-odpowiedział dumnie.
-Tak, tak-wywróciłam oczami.
Odłożyłam telefon i przytuliłam się do Lou
Odłożyłam telefon i przytuliłam się do Lou. 
-Ness i Louis musimy porozmawiać-wszedł Niall-zejdźcie zaraz do salonu.
-Szykuje się poważna rozmowa-westchnął Louis.
-Damy radę-uśmiechnęłam się.
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie.
-No więc jakim cudem zaszłaś w ciąże z Louisem?-spytał spokojnym głosem Niall choć wiedziałam, że w środku go rozrywa  z wściekłości.
-Spotkaliśmy się w klubie w Buenos Aires no i tak wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku-powiedziałam.
-To dlaczego nic nie wiedzieliśmy o waszym związku?-spytał blondyn.
-Bo nie byliśmy w związku, ponieważ zachowałem się jak kompletny dupek i po wspólnej nocy powiedziałem, że nie ma na co liczyć, więc Ness się na mnie zdenerwowała i uciekła z hotelu-wytłumaczył Lou.
-To od kiedy jesteście razem?-spytał mój kuzyn.
-Od dwóch miesięcy-powiedziałam z uśmiechem.
-Dobra, rozumiem, ale pamiętaj Tomlinson ZŁAMIESZ JEJ SERCE~ZŁAMIĘ CI KOŚCI-powiedział Niall.
-Nie zamierzam tego robić-Louis mnie przytulił. 
Po chwili słychać było płacz dziecka, a później i drugiego.
-Wybaczcie chłopcy, ale obowiązki wzywają-powiedziałam.
-Zaczekaj pomogę ci-powiedział mój chłopak.
-W czym? W karmieniu dzieci piersią?Siedź sobie z Niallem, albo zawołajcie resztę, a ja jak zrobię co do mnie należy to przyjdę do was-powiedziałam i poszłam nakarmić, przebrać i uspać dzieci.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Rozdział 23 "Jasność"

#2 miesiące później#

Rano od razu po obudzeniu uciekłam do swojego pokoju. Nie mogłam pozwolić na to, aby Niall zobaczył mnie i Louisa razem. On by go chyba zabił jakby się dowiedział, że jestem w ciąży właśnie z nim. Wiem, że w końcu będziemy musieli powiedzieć całą prawdę, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem gotowa.

Poszłam do łazienki z przygotowanymi ubraniami. Ubrałam na siebie dresową sukienkę



i kremowe sandałki



rozczesałam moje włosy i nałożyłam lekki makijaż po czym wyszłam z łazienki.

Na korytarzu spotkałam Harrego, który nieźle mnie wystraszył.

-Nie ładnie tak straszyć ciężarne kobiety -powiedziałam z uśmiechem.

-Nie ładnie tak wykradać się rano z pokoju -odgryzł mi się.

-Skąd wiesz?-spytałam po tym jak zaprowadziłam go do siebie, aby nikt nie słyszał.

-Widziałem cię, ale nie martw się nikomu ani słówka jesteście moimi przyjaciółmi i cieszę się, że w końcu będziecie szczęśliwi -powiedział -A teraz opowiadaj.

Harry wiedział WSZYSTKO. Pewnego wieczoru powiedziałam mu.

-No, dalej jesteśmy razem. Układa się nam cudownie. Louis wie o tym,że to z nim jestem w ciąży więc..... -powiedziałam.

-ŻE KURWA CO?!-Niall wpadł do pokoju jak torpeda -TO ON ZROBIŁ CI DZIECI?! ZABIJĘ SKURWIELA!

Pobiegłam za nim do pokoju mojego chłopaka. Blondyn już okładał szatyna pięściami, a Louis nie był mu dłużny.

-Co cię napadło?! -krzyknął mój chłopak.

-Zrobiłeś dzieci mojej nieletniej kuzynce frajerze!- Niall ponownie zaczął bić Lou.

Razem z Harrym próbowaliśmy ich rozdzielić. Nagle złapał mnie potworny ból brzucha, a po nogach zaczęła płynąć mi woda. Zgięłam się w pół i krzyknęłam, a po moich policzkach popłynęły łzy.

-Kochanie co ci jest?-spytał spanikowany Lou.

-Kochanie?! Co tu się kurwa dzieje do cholery jasnej?! -krzyknął Niall.

-To już! Ja rodzę -powiedziałam i widziałam jak wszyscy pobledli.

-Niall idź wyprowadzić samochód z garażu! Louis weź na ręce Ness i zanieś ją do auta, a ja pójdę po torbę do pokoju Ness -zarządził Harry.

Po chwili czułam jak się unoszę. Przytuliłam się do mojego chłopaka i pozwoliłam, aby mnie zaniósł.

-Skarbie oddychaj głęboko. Wszystko będzie dobrze -powtarzał Louis.

-Ale to tak strasznie boli- krzyczałam.

Po chwili w samochodzie pojawił się Harry. W szybkim tempie zaczęliśmy przemierzać ulice Londynu.

#Oczami Louisa#

Cały czas trzymałem Ness za rękę. Nie mogłem patrzeć jak płacze z bólu.

-Niall pośpiesz się! -krzyknąłem.

-Szybciej już nie mogę!

Po chwili zauważyłem za nami policję.

-Kurwa gorzej już być nie mogło -powiedział Hazz.

Gliniarze zastwili nam drogę więc mój przyjaciel był zmuszony się zatrzymać.

-Dokumenty proszę-powiedział policjant.

-Do chuja pana nie widzi pan,że moja dziewczyna rodzi?!-krzyknąłem.

-Proszę się uspokoić-powiedział.

-Jeżeli zaraz nie będziemy w szpitalu to urodzę w aucie!-szlochała Ness.

-Proszę jechać za nami pomożemy uniknąć korków-powiedział policjant.

Już po chwili pędziliśmy za policją na sygnale.

Podjechaliśmy pod szpital więc wziąłem blondynkę na ręce i czym prędzej pobiegłem do środka.

-Lekarza!Moja dziewczyna rodzi!

Po chwili pojawiła się lekarka i dwie pielęgniarki z wózkiem inwalidzkim. Posadzili Ness na wózek i szybko zaczęliśmy się gdzieś kierować.

-Który to miesiąc?-spytała się mnie lekarka.

-Ósmy, bliźniaki -powiedziałem.

*********************************
Byliśmy na porodówce. Ness już od kilku minut rodzi. Cały czas ściska mi rękę. Nagle w sali usłyszeliśmy płacz dziecka.

-Mamy chłopca, teraz przyj mocno najmocniej jak potrafisz-powiedziała lekarka. -Jest główka jeszcze chwila, przyj z całych sił.

Na sali po raz kolejny usłyszeliśmy płacz.

-Jest dziewczynka-powiedziała lekarka.

Spojrzałem na moją zapłakaną dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie lekko, a po chwili zamknęła oczy,puściła moją rękę. Maszyny zaczęły przeraźliwie piszczeć, a ja zostałem wygoniony z sali.

#Oczami Ness#

Słyszałam coraz ciszej wszystkie otaczające mnie to głosy. Spojrzałam na Louisa i widząc radość na jego twarzy uśmiechnęłam się lekko. Po chwili ogarnęła mnie rażąca jasność...

wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 22 "Szansa"

 razu pojawiło się pełno artykułów. Kliknęłaam w pierwszy i zaczęłam czytać.

Czyżby nasz gwiazdor zauroczył się piękną blondynką?

Louis Tomlinson był ostatnio widziany w najlepszym klubie w Los Angeles, ale nie był tam sam. Oprócz przyjaciół piosenkarza była z nim również początkująca stylistka Briana Jungwirth. Jak widać na zdjęciu zamieszczonym pod artykułem para ma się ku sobie. Czyżby to coś poważnego czy tylko kolejny przelotny romans?
 Czyżby to coś poważnego czy tylko kolejny przelotny romans?


Włączyłam następny artykuł.

Ten to umie się bawić!

Louis Tomlinson bardzo dużo imprezuje. Jednak na każdej imprezie jest z Brianą Jungwirth! To chyba coś poważniejszego. Para ponoć po każdej imprezie idzie do domu stylistki. Widać, że dobrze czują się w swoim towarzystwie. Mamy nadzieję, że chłopak nie straci dziewczyny tak szybko jak ją przeleci..... Poznał.


Jakim cudem nigdy nie obiło mi się o uszy, że on ma pieprzoną dziewczynę?!





Jakim cudem nigdy nie obiło mi się o uszy, że on ma pieprzoną dziewczynę?!

Miałam dość. Włączyłam sobie Pretty Little Liars i zaczęłam oglądać zajadając lody i reszte słodkości. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.

#3 w nocy#

Obudziłam się czując saharę w ustach. Zobaczyłam, że laptop leży na szafce, a śmieci z mojego łóżka zniknęły. Pewnie Vici tu była. Wyszłam z łóżka i zeszłam do kuchni. Zapaliłam światło i omal nie zeszłam na zawał widząc Louisa siedzącego przy stole. Chciałam już wracać do pokoju, ale jego głos mnie zatrzymał.

-Możemy porozmawiać? - pokiwałam głową wiedząc, że nie ma sensu uciekać - Nie chcę, aby tak było pomiędzy nami. Chcę z tobą normalnie rozmawiać. Wiem, że mnie nienawidzisz, ale czasu nie cofnę. Tak przespałem się z Brianą, ale ona nie jest moją dziewczyną, nigdy nią nie była i nigdy nią nie będzie. Wiem, że to głupia wymówka, ale byłem pijany. Teraz muszę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.

-To twoje życie. Rób co chcesz - powiedziałam obojętnie chociaż serce mi się rozpadało.

-Wiesz czego chcę? Chcę ciebie. Chcę cię przytulać. Chcę cię całować. Chcę cię pocieszać. I chcę wychowywać z tobą nasze dzieci. Wiem, że proszę o zbyt wiele, ale dasz mi szansę? - jego wzrok dosłownie błagał.

-J... Ja.... Ja nie wiem - powiedziałam.

-Kocham Cię Ness i wim, że wszystko spieprzyłem, ale daj mi szansę. Błagam - w jego oczch widać było łzy.

-Jedna. Jedyna szansa. Jeżeli ją spierdolisz nie masz na co liczyć - powiedziałam po czym się do niego przytuliłam.

Chłopak wziął moją twarz w dłonie po czym mnie pocałował.

-Obiecuję, że Cię nie stracę - powiedział z uśmiechem - Kocham Cię.

-Ja.... Ja ciebie też kocham - powiedziałam.

Pocałowałam chłopaka. Czułam jak moje dzieci kopią, więc wzięłam rękę chłopaka i położyłam na swoim brzuchu. Widziałam w jego oczach radość. Ja także byłam szczęśliwa.

Po tym jak się napiłam poszliśmy z moim chłopakiem do jego pokoju. Chłopak ściągnął z siebie ubrania zostając w bokserkach, a ja po krótkim zastanowieniu zrzuciłam z siebie ubrania i założyłam na siebie jego koszulkę. Sięgała mi ona do połowy ud i jestem pewna, że gdyby nie mój wielki brzuch wisiałaby na mnie jeszcze bardziej.

Położyłam się obok chłopaka na łóżku, a jego ręka automatycznie powędrowała na mój brzuszek przez co, któreś z naszych dzieci dało o sobie znać poprzez kopniaka.

-Kocham Was - powiedział szatyn.

-My Ciebie Też Kochamy - powiedziałam.

Louis pocałował mnie w głowę po czym zasnęłam.

**********************************************************************************************
Chciałam was poinformować, że na moim profilu jest nowa historia pt.: Nowa Rodzina. Serdecznie zapraszam :)

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział 21 "Prawda wyszła na jaw"

#Rano#

Obudziłam się i chwia minęła zanim przypomniałam sobie co działo się wczoraj i gdzie jestem.

Jako, że spałam w samej bieliźnie ubrałam się we wczorajsze ciuchy i zeszłam do kuchni. Eleanor robiła chyba śniadanie. Widząc mnie uśmiechnęła się.

-Dałabym ci jakieś moje ciuchy, ale ummm... - widziałam, że nie wie jak dobrać słowa.

-Ale jestem na nie za gruba, mów normalnie wiem jak wyglądam - powiedziałam z uśmiechem do niej - Pomóc ci coś?

-Usiądź jesteś w ciąży - powiedziała, a ja wywróciłam oczami.

-Następna. Ciąża to nie choroba nie muszę cały czas siedzieć i nic nie robić - zirytowałam się.

-Przepraszam po prostu nie chcę, aby spotkało cię to samo co mnie - spuściła głowę.

-Nie to ja przepraszam nie powinnam się unosić - powiedziałam.

-Skoro chcesz pomagać to możesz wyciągnąć na stół dodatki do naleśników?

-Jasne

Po śniadaniu zdecydowałam się wrócić do domu, ale z El spotykamy się jutro i pójdziemy na zakupy.

Po wejściu do domu od razu weszłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy. Nawet ta jebana blondyna. Pierwsza zobaczyła mnie Lottie i od razu do mnie podeszła po czym mnie przytuliła.

-Wszyscy się o ciebie martwiliśmy - powiedziała.

-Nic mi nie jest, a teraz wybaczcie, ale idę do swojego pokoju - powiedziałam po czym poszłam do mojego azylu.

W pokoju rozebrałam się do samej bielizny i wyciągnęłam czyste ubrania z szafy. Kiedy się odwróciłam prawie dostałam zawału. Za mną stał Louis. Bardzo blisko mnie. Mój oddech przyśpieszył i byłam prawie pewna, że chłopak słyszał bicie mojego serca.

-Przestrzeń osobista - powiedziałam jednak chłopak nie miał zamiaru się odsunąć.

-O co ci chodziło mówiąc, że jestem "patologicznym siewcą spermy"? - spytał, a mi żołądek podszedł do gardła.

-Jesteś dość inteligentny, aby się domyślić - powiedziałam cicho.

-Jesteś w ciąży ze mną prawda? - powiedział, ale w jego oczach widziałam, że nie chciał otrzymać odpowiedzi jakiej zamierzałam mu udzielić.

-Brawo Sherlocku - powiedziałam wiedząc, że prędzej czy później prawda i tak wyszła by na jaw.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego mnie okłamałaś wtedy w samolocie? - spytał i widziałam w jego oczach smutek?

-Nie chciałam, abyś kiedykolwiek dowiedział się o tym, że dzieci są twoje. Nie chciałam, aby one ciebie poznały i nie chciałam, aby były dręczone przez twoich fanów i telewizję. Chciałam je przed tym uchronić, ale jak widać nawet to mi się nie udało - powiedziałam ze łzami w oczach po czym szybko go wyminęłam.

Zamknęłam się na klucz w łazience i zaczęłam płakać. Przecież nic innego nie potrafię. Jestem tylko głupim dzieckiem, które narobiło sobie problemów i innym przez swoją głupotę. Miałam tego wszystkiego dość. Najchętniej skończyłabym swój marny żywot, ale nie zniosłabym myśli, że przeze mnie zginęły dwie niewinne istotki. Moje dzieci, które kochałam ponad wszystko.

Weszłam pod prysznic i zaczęłam myśleć o tym jak to by było gdyby wszyscy zaakceptowali fakt, że jestem w ciąży z Louisem. Bylibyśmy razem tworząc wspaniałą rodzinę. Niestety wiem , że nikt nigdy nie zaakceptowałby naszego związku, a Louis będzie miał rodzine z tą Brianą czy jak jej tam.

Łzy cały czas płynęły po moich policzkach. Byłam bezsilna. Moje ciało osunęło się po kafelkach prysznica i usiadłam na podłodze nie przejmując się tym, że zaraz woda zrobi się zimna. Zanosiłam się płaczem. Nie miałam już siły udawać, że jest dobrze. Nic kurwa nie jest dobrze. Wszystko się posypało.

Nienawidziłam tego, że jestem bezsilna. Że nie daję sobie rady. Że jestem zwykłą gówniarą, która nie dorosła jeszcze do życia. Że zawsze wszystko psuję. I kurwa nienawidzę tego, że kocham jebanego dupka Louisa Tomlinsona.

Wyszłam z pod prysznica, kiedy woda zrobiła się już naprawdę lodowata. Ubrałam się we wcześniej wybrane ubrania i zaczęłam suszyć moje już za długie włosy. Związałam je w niechlujnego koka po czym wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Wzięłam z zamrażarki pudełko lodów, z szafek wyciągnęłam 3 paczki jakkchś ciastek, żelków i wiele innych słodyczy. Bez zbędnych słów wzięłam słodycze i wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa na kolana. Miałam obejrzeć jakiś film, ale ja jak to ja musiałam dobić się jeszcze bardziej i w wyszukiwarkę wpisałam "Louis Tomlinson i Briana"


czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 20 "Eleanor"

*Oczami Ness*
Nie wiem ile czasu minęło, ale postanowiłam przenieść się z łazienki do pokoju. Na moje nieszczęście korytarzem w tym momencie szedł Louis z tą swoją Brianą.
-Ness wszystko okej?-spytał.
-Okej?! Ty chyba sobie ze mnie kurwa żarty robisz! Nie nic nie jest okej ty patologiczny siewco spermy! Ja ci kurwa zaufałam!-widziałam jak ta cała Briana próbuje się nie zaśmiać.
-O co ci chodzi?-spytał.
-O co mi chodzi?! Wiesz co?! Pierdol się z kim chcesz!-powiedziałam z nienawiścią.
-Przynajmniej ja wiem z kim się pierdolę-Auć.Zabolało.-Ness....ja....ja nie chciałem.
-Spierdalaj-powiedziałam przez łzy i wybiegłam z domu. 
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Na szczęście było lato więc przynajmniej nie zmarznę. Szłam ulicami Londynu. Nagle zauważyłam jakąś szatynkę. Skądś ją znam. O mój boże.
-Eleanor!-krzyknęłam, a dziewczyna się odwróciła i teraz byłam pewna, że to Eleanor.
Strasznie się zmieniła. Jest chuda jak patyk, a na jej twarzy nie ma już uśmiechu. 
-Skąd znasz moje imię?-spytała kiedy do niej podeszłam.
-Nie poznajesz mnie? To ja Ness-powiedziałam, a na twarzy dziewczyny widać było tylko i wyłącznie szok. 
Po chwili mnie przytuliła. Kiedy zauważyła mój brzuch w jej oczach stanęły łzy.
-Co jest?-spytałam.
-Chodź do mnie to pogadamy-powiedziała i wzięła mnie za rękę. 
Kiedy byłyśmy już u niej w domu dziewczyna zrobiła nam herbatę i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Po naszym rozstaniu z Louisem byliśmy przyjaciółmi. Prawdziwymi przyjaciółmi. Dopóki na pewnej imprezie nie przespaliśmy się ze sobą. On był na haju, a ja zerwałam z chłopakiem. Więc dlatego popełniliśmy ten błąd. Po 3 tygodniach dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam z nim w ciąży. Nie powiedziałam mu o tym. Kiedy byłam w drugim miesiącu, coś poszło nie tak i poroniłam. Louis nie wiedział o niczym. Do tej pory nie wie. Kiedy tylko wyszłam ze szpitala kupiłam ten dom i się przeprowadziłam, zmieniłam numer telefonu i całkowicie odcięłam się od tamtego życia. Nie mogłam sobie poradzić z tym, że straciłam moje maleństwo. Popadłam w depresję. Byłam z tym wszystkim sama. Budzę się rano i nie chce mi się żyć. Kładę się wieczorem i odpędzam myśli samobójcze-dziewczyna płakała. Po chwili się uspokoiła.
-Dobra teraz ty opowiadaj-pociągnęła nosem.
-Chłopaki podpisali umowę z modestem, że wezmą mnie do siebie dla rozgłosu, a później wyjadę do innej rodziny. Miałam się o tym nie dowiedzieć, ale kiedyś przez przypadek podsłuchałam ich rozmowę. Zmieniłam się. Zaczęłam ubierać się na czarno. Poznałam Vici, Maxa i Dominica. Chodziłam z nimi na imprezy, piłam, paliłam, ćpałam. Zrobiłam sobie tatuaże i kolczyki jak widzisz. Miałam jeszcze w pępku, ale musiałam wyjąć. Wiesz, bo mój brzuch sporo urósł. No, ale wracając do historii. Niall był dla mnie nie do zniesienia. Też zaczął ćpać i był agresywny. Pewnego dnia po prostu się spakowałam, napisałam wszystkim listy i razem z Vici wyjechaliśmy do Argentyny. Ja do mojej nowej rodziny, a moja przyjaciółka do swojego domu. Przez półtora roku poznałam resztę moich przyjaciół z Argentyny. Żyliśmy swoim życiem. Nie obchodziły nas zasady. Na moje piętnaste urodziny przyjaciele urządzili mi imprezę  najlepszym klubie w Buenos Aires. Spotkałam Louisa i jakoś tak wyszło, że pojechaliśmy do hotelu i się ze sobą przespaliśmy. Rano powiedział, że nie mam na co liczyć, bo to nie ma sensu więc wściekła wybiegłam z hotelu i wróciłam do domu. Później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ukrywałam ją przed rodziną zastępczą. Niestety kiedyś Esmeralda zobaczyła mój brzuch i zdzwoniła do chłopaków. Oni przyjechali i mnie zabrali tutaj. Wszystko było "okej". Louis zabrał mnie na London Eye i wyznał mi miłość. Nie zgodziłam się, bo nie chcę, aby dowiedział się, że jestem z nim w ciąży. Dzisiaj rano do nas przyszła jakaś Briana i stwierdziła, że jest z nim w ciąży. Poleciałam do łazienki i się rozpłakałam. Na korytarzu spotkałam Louisa i Brianę. Pokłóciliśmy się po czym po prostu wybiegłam z domu i znalazłam się tutaj-ja także płakałam.
-Kurwa, ten to musi mięć plemniki skoro wszystkie na około zapładnia-powiedziała próbując mnie jakoś rozśmieszyć i szczerze mówiąc to jej się udało.
-Mam do ciebie prośbę-powiedziałam.
-Słucham?-spytała.
-Mogę zostać u ciebie na noc?-spytałam.
-No pewnie, i tak bym cię nie wypuściła

piątek, 27 maja 2016

Rozdział 19 "Briana"

Kiedy Louis wrócił i zobaczyłam jego siostry nie mogłam uwierzyć, że one zmieniły się tak bardzo. Lottie podcięła lekko włosy i zafarbowała. Dodatkowo maluje się inaczej. I ma inny styl.
Fizzy już nie jest taka niska i nie ma już włosów do ramion.
Bliźniaczki Phoebe i Daisy także dużo urosły i nie są takie szczerbate.
Wszystkie podeszły razem z Louisem do ogrodu.
-Kto to?-spytała Lottie wskazując na mnie.
-Lotts nie poznajesz mnie? No wiesz ty co?!-uśmiechnęłam się do niej.
-Ness?! Ale jak?! Co?! Dlaczego?! I O MÓJ BOŻE TY JESTEŚ W CIĄŻY!-krzyknęła dziewczyna po czym mocno mnie przytuliła.
-Lotts dusisz-powiedziałam, a dziewczyna szybko ode mnie odskoczyła bojąc się, że zrobi krzywdę dzieciom.
Później podeszłam do Fizzy i przedrzeźniałam ją, że jest niska. Po czym ją przytuliłam. Później przytuliły się do mnie bliźniaczki. Nie wierzę, że one mnie pamiętają. A jednak.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłyśmy za tobą-powiedziała Fizzy.
-I nie masz pojęcia jak chłopakom dostało się za ciebie-puściła mi oczko Lottie.
Cały dzień spędziliśmy leniuchując w ogrodzie. Później zdecydowałam się, że to ja położę spać Phoebe i Daisy. Wygoniłam je po kolei do łazienki. Kiedy były już w łóżku przeczytałam im bajkę, odpowiedziałam na kilka pytań po czym zmuszona byłam im zaśpiewać kołysankę. W połowie utworu dziewczynki zasnęły, a ja przykryłam ich szczelniej kołdrą po czym wyszłam cicho z pokoju i wróciłam do reszty.
Po jakiejś godzinie Fizzy także zdecydowała się iść spać. 
Kiedy i mi zachciało się spać poszłam do pokoju, a za mną przyszła Lottie. 
-Opowiadaj-powiedziała.
-Nie. Najpierw pójdziemy grzecznie się wykąpać po czym w piżamach będziemy leżeć w moim łóżku i będziemy rozmawiać póki nie zaśniemy-powiedziałam z uśmiechem i już po 15 minutach siedziałyśmy na moim łóżku. Opowiedziałam jej dokładnie WSZYSTKO. Długo się nie widziałyśmy, ale wiem, że mimo iż jest siostrą Louisa to mu nic nie wygada. Gadałyśmy dopóki obie nie zasnęłyśmy.
#Rano#
Obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do łazienki wymiotować. Mimo, że to nie jest to stadium ciąży to lekarz mówił, że nieraz mogą się pojawiać mdłości do końca ciąży. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju, aby wybrać ubrania na dziś. Wróciłam do łazienki i ubrałam na siebie czarne skórzane legginsy i szarą bluzkę
Do tego ubrałam sandałki
Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozpuściłam moje włosy. Spryskałam się jeszcze perfumami i wyszłam z łazienki. W moim pokoju już nie było blondynki. Pewnie poszła się ubrać. 
Zeszłam na dół do kuchni siedzieli tam wszyscy oprócz blondynki. Po chwili dołączyła i ona. Siadłam do stołu i zaczęłam "pożerać" śniadanie. Po chwili po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedział Liam.
Po chwili do kuchni wpadła jakaś blondynka. Miała podpuchnięte od płaczu oczy i rozmazany makijaż. 
-Briana?-spytał Louis.
-Lou. Ja.....ja......ja...ja jestem......ja jestem w ciąży.......w ciąży z tobą-powiedziała dziewczyna płaczliwym tonem i pokazała chłopakowi chyba zdjęcie USG.
-Ej Bri uspokój się. Damy radę. Jesteśmy w tym razem. Nie zostawię cię-powiedział chłopak. 
Nie mogłam już tego wytrzymać.
-Niedobrze mi-powiedziałam.
 Z hukiem podniosłam się z krzesła po czym jak najszybciej wyszłam z kuchni. Wpadłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Ktoś odgarniał mi włosy z twarzy. Spojrzałam do góry i zobaczyłam Harrego. Kiedy mój żołądek był pusty wstałam i podeszłam do umywalki. Przemyłam usta wodą i spojrzałam na siebie w lustrze. Po moich policzkach płynęły łzy. 
-Harry chcę zostać sama-powiedziałam.
-Ale...-powiedział.
-Harry....Proszę-przerwałam mu.
Chłopak westchnął po czym wyszedł z łazienki, a ja mogłam spokojnie dać płynąć łzom.

piątek, 20 maja 2016

Rozdział 18 "Pocałunek"

*Oczami Ness*
Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Na szczęście szybko uświadomiłam sobie co się dzieje i odskoczyłam od chłopaka. Chrząknęłam i powiedziałam:
-Chyba powinniśmy już wracać.
-Masz rację - powiedział chłopak.
Po chwili wielkie koło ruszyło, a my wyszliśmy z kabiny i ruszyliśmy w stronę jego auta. Dało się wyczuć między nami niezręczną ciszę. Dotarliśmy do czarnego Range Rover'a i chłopak pomógł mi wsiąść do auta.
Podróż do domu także minęła nam w ciszy. Kiedy tylko auto zatrzymało się na podjeździe chciałam wysiąść, ale uniemożliwiła mi to ręka chłopaka trzymająca moje ramię. Odwróciłam się do niego i poczułam jak chłopak mnie całuje. Nie mogłam się oprzeć więc sama wzięłam inicjatywę i oddawałam pocałunki. Po chwili podniosłam się i usiadłam mu okrakiem na kolanach. Nie wiem ile minęło, ale kiedy odsunęliśmy się od siebie głośno dysząc zobaczyłam jak na niebie wschodzi słońce.
-Dlaczego mnie pocałowałeś? - spytałam.
-Jak mamy żałować to musimy mieć czego - powiedział.
-Nie żałuję, ale uznajmy że to był taki pocałunek na zgodę - uśmiechnęłam się lekko.
-Skoro mamy się tak godzić za każdym razem to trzeba się częściej kłócić - powiedział Lou na co ja się głośno zaśmiałam.
Zeszłam z jego nóg i wyszłam z samochodu. Po chwili chłopak zrobił to samo. Weszliśmy po cichu do domu i żegnając się krótkim 'dobranoc' każde z nas poszło do własnego pokoju.
Kiedy byłam już u siebie to szybko przebrałam się z powrotem w piżamę i położyłam się do łóżka. Dotknęłam palcami swoich ust i zaczęłam się uśmiechać do siebie jak wariatka. Wiem jestem komplenie głupia. Wiem, że będę cierpieć, ale nie mogę przestać robić tych wszystkich rzeczy. To jest silniejsze ode mnie. Na początku miałam plan, aby wogóle się do niego nie odzywać, ale on przyciąga mnie do siebie jak magnez. Chyba wariuję. Nie mogłam zasnąć. Miałam ochotę na coś słodkiego. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju udając się do kuchni. Przeszukałam wszystkie szafki, ale w końcu zmalazłam 4 paczki ciastek, jakieś żelki i czekoladę. Zrobiłam sobie jeszcze kakao i z nowymi zdobyczami udałm się z powrotem do pokoju.
Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale zjadłam wszystko. Papierki po słosyczach wyrzuciłam do kosza, a pusty kubek postawiłam na stolik. Położyłam się znowu do łóżka i tym razem zasnęłam bez problemu. 
*Następny dzień*
Wstałam rano. O godzinie 13:00. No, ale jak poszłam spać ok. 6 rano no to co się dziwić. Wyszłam z cieplutkiej pościeli i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i nasmarowałam moje ciało masłem kakaowym. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju i podeszłam do szafy wybierając ciuchy na dzisiaj. Trochę dziwnie teraz w tym pokoju bez Vici, ale ona ma już własny pokój więc nie będzie ze mną.
Z szafy wyjęłam ubrania i poszłam z powrotem do łazienki. Założyłam na siebie czystą bieliznę, a na nią sukienkę
Do tego ubrałam jeszcze niebieskie baleriny
Do tego ubrałam jeszcze niebieskie baleriny
Zrobiłam makijaż
A włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone
A włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Spryskałam się jeszcze perfumami i gotowa wyszłam z łazienki. Wzięłam do ręki mojego iphona i podreptałam do kuchni. Przygotowałam sobie kanapki z nutellą i ogórkiem na śniadanie i zaczęłam jeść popijając herbatą z mlekiem. Tak wiem to wszystko jest dziwnie połączoone no, ale co ja zrobie. Mam takie zachcianki.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam do ogrodu wiedząc, że pewnie wszyscy są właśnie tam. Nie pomyliłam się. Wszyscy siedzieli i gadali.
-Hej - uśmiechnęłam się na co oni zrobili to samo odpowiadając mi - Gdzie Louis?
-Pojechał po siostry - powiedział Harry, a ja zmarszczyłam brwi - Po tym jak mama Lou zmarła to on wziął pod opiekę Lottie i Fizzy, a Phoebe i Daisy mieszkają u ojca, ale i tak są tutaj bardzo często.
-Czyli, że Lottie i Fizzy mieszkają tutaj? - spytałam.
-Dokładnie - powiedział loczek.
-To dlaczego ich tu nie było?
-Przez ten czas były u ojca.
-Aha - powiedziałam i usiadłam Harremu na kolanach wdrążając się w rozmowę innych.