sobota, 10 września 2016

Rozdział 25 "Briana"

*Oczami Ness*
Usypianie dzieci trochę mi zajęło więc zdecydowałam, że nie będę siedzieć z wszystkimi w salonie tylko wezmę prysznic i pójdę spać. Akurat w momencie kiedy wyciągałam piżamę przyszedł Louis.
-Skarbie, co robisz?-spytał.
-Idę się kąpać i spać-powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.
-A może będziemy EKO i zaoszczędzimy wodę kąpiąc się razem?-spytał z cwanym uśmiechem.
-Nie masz na co liczyć Tomlinson-zaśmiałam się.
-Oj, no dobra, ale gdybyś zmieniła zdanie będę na dole-powiedział po czym mnie pocałował i wyszedł z pokoju.
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda powodowała, że moje mięśnie się rozluźniały. Byłam cholernie zmęczona. Umyłam jeszcze głowę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam ciało i włosy. Spojrzałam na swój brzuch. Był okropny, wszędzie rozstępy, obwisła skóra i tłuszcz. Ubrałam na siebie piżamę i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po chwili już odpłynęłam. 
Obudził mnie hałas. Zapaliłam światło i zobaczyłam Louisa leżącego na podłodze. Po chwili chłopak wstał i chwiejnym krokiem podszedł do łóżka.Położył się koło mnie, a jego ręka zaczęła wędrować pod moją piżamę. Szybko się odsunęłam.
-Przestań. Jesteś pijany-powiedziałam.
-No weź. Kochanie-jego ręka ponownie zaczęła jeździć po mojej nodze.
-Powiedziałam NIE-odsunęłam się.
-Dobra-prychnął i odwrócił się do mnie plecami.
Już prawie zasnęłam kiedy usłyszałam płacz dziecka. Szybko wstałam i poszłam do pokoju. To Nathan płakał. Kiedy go nakarmiłam i przebrałam to płakać zaczęła Rose. Po tym jak oboje byli przebrani, nakarmieni i uspani mogłam iść dalej spać.
#rano#
Wstawałam do dzieci prawie co pół godziny więc praktycznie nic nie spałam. Wyglądałam tragicznie i tak też się czułam. Chłopcy pojechali na wywiad, a Vici razem z nimi. Wykorzystując to, że dzieci śpią ubrałam się w szare dresy, czarną bokserkę i szarą bluzę. Włosy związałam w koka na czubku głowy.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem na śniadanie i zaczęłam jeść. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała Briana.
-Louisa nie ma-powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi.
-Ja nie przyszłam do Louisa, przyszłam do ciebie. Mogę wejść?-westchnęłam, ale otworzyłam drzwi szerzej tak, że mogła wejść.
-Chcesz się czegoś napić?-spytałam.
-Soku jeśli można-uśmiechnęła się lekko.
-A więc po co do mnie przyszłaś?-spytałam kiedy podałam jej sok.
-Słyszałam, że urodziłaś zdrowe bliźnięta. Gratuluję-powiedziała.
-Dziękuję, ale raczej nie o tym chciałaś pogadać
-Ness wiem, że jesteście z Louisem razem, wiem, że to jego dzieci. Tak. Ja również jestem z nim w ciąży, ale uwierz mi, że nie chcę ci go odbijać. Po prostu przychodząc tu wtedy nie wiedziałam, że ma dziewczynę, a chciałam, aby nasze dziecko wychowywało się z obojgiem rodziców. Jednak przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że skoro wy jesteście razem to chcę abyście byli szczęśliwi. Chcę tylko tego, aby Louis spędzał czas również z naszym dzieckiem. Szczerze to ja traktuję go tylko jak przyjaciela, więc nie masz się czego obawiać. Również z tobą chciałabym zachować dobre stosunki.
-Okej. Na początku może być trochę dziwnie, ale myślę, że to dobry pomysł-powiedziałam.
#Pare godzin później#
Louis, chłopcy i Vici wrócili z wywiadu jakąś godzinę temu. Louis był mega zdziwiony kiedy zobaczył jak ja i Briana siedzimy w salonie i rozmawiamy zabawiając Rose i Nathana. Porozmawialiśmy w trójkę i stwierdziliśmy, że Briana powinna z nami zamieszkać na jakiś czas. Jest w ciąży więc lepiej żeby miała przy sobie kogoś. No i mogłaby przyzwyczaić się do opieki nad dzieckiem. 

3 komentarze:

  1. No dobra, ostatniego nie skomentowałam, ale czasem jest tak, że nie wiadomo co napisać, a ja do jednego krótkiego słowa nie chcę się ograniczać, bo to ff zasługuje na więcej. Czasem jestem też tak padnięta po szkole, że czytam z otwartym jednym okiem i idę spać. Myślę, że niektórzy też nie komentują dlatego, że mało co się dzieje w poszczególnych rozdziałach i wolą trochę poczekać jak ja. Nie chcę tu tłumaczyć innych, bo sama wiem z doświadczenia, że komentarze dają tego pozytywnego kopa. Czekam na kolejny rozdział i rozwój wydarzeń :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa dotyczące mojego fanfiction. Rozumiem, że niektórzy są zmęczeni lub nie wiedzą co napisać. Po prostu chciałam niektórym uświadomić jak komentarze pozytywnie wpływają na autora :)

      Usuń
    2. Myślę, że niektórzy dopóki nie będą pisać swojego ff nie zrozumieją tego, jak autorowi zależy na tych kilku zdaniach z opinią. Ze mną było tak samo. Dopiero po napisaniu wielu rozdziałach zrozumiałam wartość komentarzy i teraz sama staram się wspierać młodych blogerów :) Myślę, że poprzednia notka była dobrym pomysłem i liczę na to, że więcej osób zrozumie, iż pomimo tego, że czasem pisanie nie wychodzi, bardzo się staramy "dogodzić" czytelnikom. Więc weny, weny, weny, kochana i nigdy się nie poddawaj :**

      Usuń