*Oczami Ness*
Usypianie dzieci trochę mi zajęło więc zdecydowałam, że nie będę siedzieć z wszystkimi w salonie tylko wezmę prysznic i pójdę spać. Akurat w momencie kiedy wyciągałam piżamę przyszedł Louis.
-Skarbie, co robisz?-spytał.
-Idę się kąpać i spać-powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.
-A może będziemy EKO i zaoszczędzimy wodę kąpiąc się razem?-spytał z cwanym uśmiechem.
-Nie masz na co liczyć Tomlinson-zaśmiałam się.
-Oj, no dobra, ale gdybyś zmieniła zdanie będę na dole-powiedział po czym mnie pocałował i wyszedł z pokoju.
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda powodowała, że moje mięśnie się rozluźniały. Byłam cholernie zmęczona. Umyłam jeszcze głowę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam ciało i włosy. Spojrzałam na swój brzuch. Był okropny, wszędzie rozstępy, obwisła skóra i tłuszcz. Ubrałam na siebie piżamę i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po chwili już odpłynęłam.
Obudził mnie hałas. Zapaliłam światło i zobaczyłam Louisa leżącego na podłodze. Po chwili chłopak wstał i chwiejnym krokiem podszedł do łóżka.Położył się koło mnie, a jego ręka zaczęła wędrować pod moją piżamę. Szybko się odsunęłam.
-Przestań. Jesteś pijany-powiedziałam.
-No weź. Kochanie-jego ręka ponownie zaczęła jeździć po mojej nodze.
-Powiedziałam NIE-odsunęłam się.
-Dobra-prychnął i odwrócił się do mnie plecami.
Już prawie zasnęłam kiedy usłyszałam płacz dziecka. Szybko wstałam i poszłam do pokoju. To Nathan płakał. Kiedy go nakarmiłam i przebrałam to płakać zaczęła Rose. Po tym jak oboje byli przebrani, nakarmieni i uspani mogłam iść dalej spać.
#rano#
Wstawałam do dzieci prawie co pół godziny więc praktycznie nic nie spałam. Wyglądałam tragicznie i tak też się czułam. Chłopcy pojechali na wywiad, a Vici razem z nimi. Wykorzystując to, że dzieci śpią ubrałam się w szare dresy, czarną bokserkę i szarą bluzę. Włosy związałam w koka na czubku głowy.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem na śniadanie i zaczęłam jeść. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała Briana.
-Louisa nie ma-powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi.
-Ja nie przyszłam do Louisa, przyszłam do ciebie. Mogę wejść?-westchnęłam, ale otworzyłam drzwi szerzej tak, że mogła wejść.
-Chcesz się czegoś napić?-spytałam.
-Soku jeśli można-uśmiechnęła się lekko.
-A więc po co do mnie przyszłaś?-spytałam kiedy podałam jej sok.
-Słyszałam, że urodziłaś zdrowe bliźnięta. Gratuluję-powiedziała.
-Dziękuję, ale raczej nie o tym chciałaś pogadać
-Ness wiem, że jesteście z Louisem razem, wiem, że to jego dzieci. Tak. Ja również jestem z nim w ciąży, ale uwierz mi, że nie chcę ci go odbijać. Po prostu przychodząc tu wtedy nie wiedziałam, że ma dziewczynę, a chciałam, aby nasze dziecko wychowywało się z obojgiem rodziców. Jednak przemyślałam to wszystko i stwierdziłam, że skoro wy jesteście razem to chcę abyście byli szczęśliwi. Chcę tylko tego, aby Louis spędzał czas również z naszym dzieckiem. Szczerze to ja traktuję go tylko jak przyjaciela, więc nie masz się czego obawiać. Również z tobą chciałabym zachować dobre stosunki.
-Okej. Na początku może być trochę dziwnie, ale myślę, że to dobry pomysł-powiedziałam.
#Pare godzin później#
Louis, chłopcy i Vici wrócili z wywiadu jakąś godzinę temu. Louis był mega zdziwiony kiedy zobaczył jak ja i Briana siedzimy w salonie i rozmawiamy zabawiając Rose i Nathana. Porozmawialiśmy w trójkę i stwierdziliśmy, że Briana powinna z nami zamieszkać na jakiś czas. Jest w ciąży więc lepiej żeby miała przy sobie kogoś. No i mogłaby przyzwyczaić się do opieki nad dzieckiem.
No dobra, ostatniego nie skomentowałam, ale czasem jest tak, że nie wiadomo co napisać, a ja do jednego krótkiego słowa nie chcę się ograniczać, bo to ff zasługuje na więcej. Czasem jestem też tak padnięta po szkole, że czytam z otwartym jednym okiem i idę spać. Myślę, że niektórzy też nie komentują dlatego, że mało co się dzieje w poszczególnych rozdziałach i wolą trochę poczekać jak ja. Nie chcę tu tłumaczyć innych, bo sama wiem z doświadczenia, że komentarze dają tego pozytywnego kopa. Czekam na kolejny rozdział i rozwój wydarzeń :*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa dotyczące mojego fanfiction. Rozumiem, że niektórzy są zmęczeni lub nie wiedzą co napisać. Po prostu chciałam niektórym uświadomić jak komentarze pozytywnie wpływają na autora :)
UsuńMyślę, że niektórzy dopóki nie będą pisać swojego ff nie zrozumieją tego, jak autorowi zależy na tych kilku zdaniach z opinią. Ze mną było tak samo. Dopiero po napisaniu wielu rozdziałach zrozumiałam wartość komentarzy i teraz sama staram się wspierać młodych blogerów :) Myślę, że poprzednia notka była dobrym pomysłem i liczę na to, że więcej osób zrozumie, iż pomimo tego, że czasem pisanie nie wychodzi, bardzo się staramy "dogodzić" czytelnikom. Więc weny, weny, weny, kochana i nigdy się nie poddawaj :**
Usuń