wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 3 "Nienawidzę cię"

*Oczami Ness*
+18
Wściekła spojrzałam w górę i już miałam na niego zacząć krzyczeć, jednak jego oczy wyłapały moje i całkiem zatopiłam się w ich głębi. Były jak niekończący się ocean. Nawet nie wiem kiedy nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać, a ostatnie co zdążyłam zarejestrować to jego miękkie wargi na moich, po czym całkiem zatopiłam się w nich. W mojej głowie w tej chwili nie było nic oprócz jego malinowych ust. Nie wiem także kiedy znaleźliśmy się w taksówce, a później pod jakimś hotelem. Chłopak przestał mnie na chwilę całować i podszedł do recepcji, aby odebrać kartę do pokoju. Ja nie odrywałam od niego swojego wzroku. Stwarzając pozory weszliśmy kulturalnie do windy, ale tam dopiero się wszystko zaczęło. Szatyn przyparł mnie swoim ciałem do ściany i zaczął zachłannie całować. Ja nie mając nic przeciwko oddawałam z pasją jego pieszczoty. Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Niebieskooki złapał mnie za pośladki na co podskoczyłam i owinęłam swoje nogi wokół jego pasa. Skierowaliśmy się do odpowiedniego pokoju i otworzyliśmy drzwi kartą. Weszliśmy szybko i chłopak zamknął za nami drzwi nogą. Od razu zauważyliśmy duże łóżko. Louis podszedł do niego i położył mnie na nim. Na moim ciele składał miliony pocałunków.Jego ręce weszły pod moją spódniczkę, jednocześnie na moim ciele zaczął składać mokre pocałunki. Moje ręce ściągnęły z niego koszulkę i spodnie, gdy on zaczął podciągać moją bluzkę ściągając mi ja przez głowę. Gdy już pozbyliśmy się nawzajem swoich ubrań chłopak zawisł nade mną i zaczął namiętnie całować.
-Jak będziesz chciała żebym przestał to mi powiedz ok?-spytał z troską.

-Ok-odpowiedziałam patrząc mu w oczy.

Chłopak obcałowywał moje ciało jednocześnie wprawiając mnie w szał. Nagle szatyn wszedł we mnie bez ostrzeżenia na co krzyknęłam głośno, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Czułam jakby coś próbowało mnie rozerwać od środka. Louis widząc, że sprawił mi ból chciał się odsunąć, ale go zatrzymałam.

-Nie, zostań-powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Ale sprawiam ci ból-chłopak skrzywił się.

-Tak czy siak będę musiała to zrobić-uśmiechnęłam się próbując zamaskować ból na mojej twarzy.

-Na pewno?

-Jestem pewna

Po tych słowach niebieskooki zaczął się wolno poruszać w przód i w tył. Próbowałam się nie krzywić i nie okazywać mu jak bardzo mnie boli, ale on i tak widział. Później ból ustał, a ja odczuwałam samą przyjemność. Lou chyba też patrząc na to w jaki sposób oddycha i jak co chwilę jęczy moje imię. Chłopak przyspieszył swoje ruchy, a w moim podbrzuszu coś się budowało. Jęczeliśmy coraz głośniej. Doszliśmy razem krzycząc nawzajem swoje imiona, a po moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło. Szatyn wyszedł ze mnie i opadł obok. Przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. 

#Rano#
Obudziłam się i gdy tylko przypomniałam sobie co robiłam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Lou już nie śpi tylko bawi się swoim telefonem. Przytuliłam się do niego, ale chłopak mnie odepchnął. 
-Co jest?-spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-To nie wyjdzie-powiedział.
-Ale co?-spytałam mając nadzieję na to, że moje przypuszczenia nie będą się sprawdzały.
-"My" to nie ma sensu między nami jest 8 lat różnicy-powiedział, a ja byłam dosłownie wściekła.
-Jakoś kiedy mnie pieprzyłeś to ci to nie przeszkadzało!-krzyknęłam.
-Przepraszam-powiedział spuszczając głowę.
Wstałam szybko z łóżka i zaczęłam się ubierać nie zwracając uwagi na to, że świecę mu tyłkiem przed oczami. Kiedy miałam na sobie każdą część swojej garderoby i torebkę w ręcę to otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić, ale zatrzymała mnie ręka Louisa.
-Mogłabyś...nie mówić nikomu o tym....co tu się wydarzyło?
-Spierdalaj-syknęłam mu w odpowiedzi.
Wyrwałam mu się i wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami z całej siły. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. 

Po raz kolejny jeden z nich zburzył mi cały mój świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz